Plac zabaw koło Domu Kultury od czasu do czasu odwiedzany przez mamy ze swoimi pociechami dobrze spełnia swoją rolę. Zainstalowane tam sprzęty stanowią frajdę dla dzieciaków. Niektóre potrzebują jednak trochę modernizacji, np huśtawki na łańcuchach mają dość niewygodne siedziska oraz brakuje im oparć. Niestety, najgorsze wrażenie robi tam brak porządku. Wszędzie na piasku widać papierosowe kiepy. Nie brakuje tam również papierków i opakowań z produktów spożywczych. Zła to wizytówka dla najmłodszych, które chcąc nie chcąc dorastają w takim środowisku. Czy nie będzie to miało wpływu na ich zachowanie w przyszłości, kiedy wychodząc z Delikatesów Centrum papierki z lodów i słodyczy wyrzucą w pobliże chodnika lub do rowu. Ten bałagan w ogródku w dużej mierze zawdzięczamy naszej młodzieży, która tam wieczorami lubi przebywać. Potrzebna jest interwencja gospodarza.

Opustoszałe tereny PKP w naszym regionie są symbolem rozwijającej się gospodarki, kwitnącej zielonej wyspy. Stacja w Nowosielcach czekała na odbudowę od 1945 roku. Kiedy po przeszło 40 latach budynek stacyjny został wybudowany, w kilkanaście lat podkarpacka kolej przestała niemal zupełnie funkcjonować. Pusta poczekalnia, puste pomieszczenia dyżurnego ruchu. Nastawnia także nie ma dla kogo pracować. Sporych rozmiarów plac, zasypywany niegdyś burakami cukrowymi w okresie jesieni teraz świeci pustkami. Szlak jest obecnie nieprzejezdny w związku z remontem wiaduktu kolejowego w rejonie Nowego Zagórza. Takich remontów wymaga niemal połowa obiektów tego typu na tasie Jasło – Zagórz. Oznaką tego, że ktoś tam jeszcze na kolei działa jest remont i wymiana części przęseł ogrodzeniowych na stacji w Nowosielcach. Być może stanie jakaś tablica informująca, że prace wykonano dzięki dotacjom unijnym, w ramach programu integracyjnego polsko- słowackiego, podnoszącego atrakcyjność terenów wzdłuż szlaków kolejowych. Może warto przypomnieć, że kolej powstała tutaj za czasów zaboru austriackiego, a Galicja była najbiedniejszym regionem nieistniejącej Polski. Dzisiaj jest już tylko gorzej.

Niedzielne popołudnie 19 sierpnia, przystanek autobusowy w środku Nowosielec – interweniuje policja oraz pogotowie ratunkowe. Ludzie nie wiedzą co się dzieje. W zatoczce stoi autobus turystyczny na leskich numerach. Wywołana w autobusie bójka przenosi się na zewnątrz po zatrzymaniu pojazdu. Jeden z pasażerów agresywny wobec innych uczestników wycieczki okłada kogo popadnie. Kobieta uderzona w twarz przewraca się do rowu. Inny pasażer z rozciętą wargą również zostaje poszkodowany. W akcji uczestniczyło łącznie trzy radiowozy oraz dwa ambulanse pogotowia. Kilku policjantów przytrzymuje na ziemi wyrywającego się osiłka, który odjeżdża w końcu w policyjnej “pace”. Po około godzinie jest już po wszystkim. Autobus odjeżdża, a utrudnienia w ruchu dla powracających z Bieszczad pojazdów zostają usunięte.

Upalne lato i brak opadów skutkują dokuczliwymi brakami wody w naszych gospodarstwach. Ta część gminy, która posiada wodociągi nie odczuwa skutków letniej suszy. Niestety, mieszkańcy Nowosielec wciąż pozostają bez dobrodziejstwa, jakim jest wodociąg ogólny. Ciągnąca się od 1993 roku budowa infrastruktury wodociągowo- kanalizacyjnej w naszej gminie wciąż nie może doczekać się zakończenia. Najlepsze lata na budowę i dofinansowanie tych zadań mamy już za sobą. Teraz gminne służby inwestycyjne i wójt zasłaniają się brakiem środków oraz utrudnioną ścieżką pozyskania dotacji. Możliwość zaopatrzenia w wodę istnieje w Zarszynie na oczyszczalni ścieków przez 24 godziny. Pracownicy pełniący tam dyżury są w stanie napełnić pojemniki i zbiorniki każdemu, kto przyjedzie zaopatrzyć się w ten deficytowy towar. Okres suszy letniej, często przechodzący na miesiące jesienne jest argumentem na to, aby budowę wodociągu w całej gminie zakończyć jak najszybciej. Jeżeli zjawisko takie przybierze na sile i w najbliższym czasie nie zacznie padać, dostarczanie wody beczkowozami do miejscowości nie posiadających wodociągu będzie obowiązkiem urzędu gminy.

Politycy Platformy Obywatelskiej z pierwszej linii miewają czasem problem ze świętami narodowymi, w których przychodzi im uczestniczyć. Są to święta o charakterze narodowym i patriotycznym, np. 3 Maja, Święto Odrodzenia Polski 11 listopada, Rocznica cudu nad Wisłą 15 sierpnia oraz inne o podobnym zabarwieniu. Przemowy premiera i prezydenta wydają się przeważnie wymęczone, ważone słowa jakby bolały lub uwierały. Rzadko kiedy jest w nich treść sławiąca wprost wartości patriotyczne, bohaterstwo Polaków oraz budująca ducha narodowego. Wypowiedzi często są puste i nie ukrywajmy tego, mają posmak frazesów. Obecność przedstawicieli obecnej koalicji na takich obchodach to jakby udział w weselu, na którym goście pomylili imprezy.

“Nasz redakcyjny wehikuł czasu przeniósł nas dziś do maja 2009 roku, gdy premier Donald Tusk chwalił się – na tle czerwonej mapy Europy – polskim wzrostem gospodarczym. Mieliśmy być, wedle rządowej narracji, jedyną zieloną wyspą na naszym kontynencie. Mapa jednak nie dawała nam spokoju. Przyjrzeliśmy się bliżej i faktycznie “zielona” na mapie, na której tle prezentował się premier, nie była tylko Polska, ale jeszcze dwa inne kraje. Pierwszym była Grecja, wówczas zielona, która niedługo potem pogrążyła się w kryzysie, a kraj opanowały strajki i protesty, które sparaliżowały Grecję. Spowodowało to wymianę rządu i ostrą interwencję ze strony UE, która zmusiła Greków do olbrzymich cięć i oszczędności.