Za dwa tygodnie na zebraniu wiejskim odbędą się wybory sołtysa. Będzie też okazja, aby porozmawiać o przebiegu wodociągowej inwestycji, zniszczonych drogach oraz o tym, kto to w końcu będzie naprawiał. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że przekopane drogi i dojazdy do posesji zasypuje się i ubija “skoczkiem”, a wykonawca twierdzi, że grunt powinien się sam ustabilizować. Ludzie często odsyłani są ze swoimi uwagami do gminy. Tam z kolei urzędnicy twierdzą, że firma wygrała przetarg, a w zakresie robót ma również naprawienie szkód po wykopach. Faktem jest, że projekt często zakłada prowadzenie sieci środkiem drogi, kiedy tuż obok jest działka, którą spokojnie można rurę wodociągową puścić. Drogi naprawiane z wielkim trudem, nawiezione kamieniem, w ciągu kilkudziesięciu minut można zamienić na wiele lat w błotnisty, poligonowy trakt. Takie są uroki poważnych inwestycji.

Tradycyjnie pierwszą stacją jerozolimskiej drogi krzyżowej jest dziedziniec muzułmańskiej szkoły, przylegającej do północnego muru dawnej Świątyni. Można tam wejść jedynie razem z franciszkanami, w każdy piątek o godzinie 13tej. W innych okolicznościach nabożeństwo rozpoczyna się od klasztoru franciszkańskiego, gdzie znajdują się symboliczne kaplice Skazania na śmierć, Biczowania i Koronowania cierniem. Na poszczególnych stacjach jerozolimskiej Drogi bolesnej stoją albo niewielkie kapliczki, najczęściej zamknięte na głucho, albo rozpoznaje się je wyłącznie po tablicach z łacińskimi numerami i napisami. Jerozolimska droga krzyżowa zaczyna się podobnie jak wszędzie na świecie: w kaplicy, pod figurą biczowanego Jezusa. Co bardziej spostrzegawczy pielgrzymi dostrzegą zapewne także rzymski kamień z wyrytą na nim grą, dzięki której rzymscy żołnierze skracali sobie czas – to zaś pozwoli im na lepsze wczucie się w realia epoki. Potem wychodzi się na zewnątrz. Przy trzeciej stacji, ufundowanej przez polskich żołnierzy, którzy pod dowództwem gen. Andersa wyszli z nieludzkiej ziemi byłego ZSRR i dotarli aż do Jerozolimy, wchodzi się na ruchliwą ulicę położonej na osi rzymskiego Cardo. W pobliskim ormiańsko-katolickim kościele, gdzie znajduje się czwarta stacja, możemy od niedawna podziwiać wspaniałą bursztynową monstrancję wyobrażającą ziemską i niebieską Jerozolimę, arcydzieło gdańskich złotników. Cały tekst tutaj.ŹRÓDŁO http://mateusz.pl

Jedna z siłowni wiatrowych koło Nadolan w gminie Bukowsko uległa niedawno uszkodzeniu. Odpadło śmigło turbiny wiatrowej. Element blisko 40 metrowej długości to prawdziwy kolos – wielkość łopaty odpowiada 1,5 krotnej wysokości budynku biurowego Autosanu. Człowiek trafiony takim elementem miałby nikłe szanse na przeżycie. Niedawno podobny przypadek wydarzył się na starszej konstrukcji wiatraka przed Rymanowem. Tak więc, oprócz hałasu w zakresie fal słyszalnych, drgań poniżej 16 Hz (infradźwięków), zagrożenia dla ptaków i oszpeconego krajobrazu dochodzi jeszcze niebezpieczeństwo ze strony odpadających łopat turbiny.

Gmina Zarszyn ma szansę stać się pionierem w pozyskiwaniu energii za pomocą paneli fotowoltaicznych. Instalacja o mocy 15 MW powstanie pomiędzy Nowosielcami i Pielnią. Inwestor strategiczny jest już po wstępnych rozmowach z Urzędem Gminy. Na najbliższej sesji w porządku obrad znajdzie się uchwała intencyjna o partnerstwie publiczno- prywatnym, pozwalającym na szybką ścieżkę inwestycyjną. Dla mieszkańców gminy może to oznaczać tańszą energię nawet o 30-50%. Prąd z farmy fotowoltaicznej powinien popłynąć we wrześniu przyszłego roku. Inwestorem strategicznym jest firma Solar – Panel z Katowic.

Inwestycja budowy wodociągu w Nowosielcach posuwa się naprzód. Prace trwają w wielu miejscach jednocześnie. Pogoda sprzyja wykonawcy. Pracownicy często są już na palcu budowy przed godziną siódmą. Hydrofornia obok Domu Kultury przytulona do “wesołej stodoły” po SKR nabrała nowego kształtu. Mieszkańcy mają nadzieję, że wkrótce wodociąg pozwoli zapomnieć o kłopotach z zaopatrzeniem w wodę.