MIAŁ PREMIER SZCZĘŚCIE

To co wydarzyło się we Włoszech w czasie wiecu z udziałem premiera Silvio Berlusconiego wzbudziło olbrzymią sensację. Z tłumu wyrzucony przez niezrównoważonego osobnika przedmiot z metalu trafia polityka w twarz, raniąc go boleśnie. Zakrwawiony premier odwieziony zostaje do szpitala, gdzie poddają go badaniom mającym ustalić powstałe obrażenia. Szpital wykonuje prześwietlenia i tomografię. Po kilku godzinach wiadomo już, jakie są konsekwencje tego występku. Strach pomyśleć, jak wyglądałaby opieka medyczna, gdyby poszkodowany nie był premierem i wydarzenie miało miejsce w Polsce. Po pierwsze rozmowa z operatorem pogotowia trwałaby kilkanaście minut, aby dyspozytor mógł stwierdzić czy poszkodowany jest trzeźwy, czy ma ubezpieczenie, ilu jest świadków wydarzenia, czym oberwał, w jakiej pozycji leży, czy krwawi, czy nie stracił przytomności, czy nie jest na diecie, kiedy jadł ostatni posiłek i czy nie może dojechać do oddziału ratunkowego własnym środkiem transportu. Kiedy już udałoby się dotrzeć do placówki mającej udzielić pomocy medycznej na stanowisku operatorskim izby przyjęć rozpocząłby się kolejny dialog. Seria pytań i wywiad miałyby ustalić czy poszkodowany ma przy sobie legitymację ubezpieczeniową, odcinek renty, dwa dokumenty potwierdzające tożsamość oraz skierowanie od lekarza rodzinnego. Przejście tego etapu gwarantuje miejsce na poczekalni w korytarzu pod gabinetem lekarskim. Przy odrobinie szczęścia w tym czasie z dyżurki będą próbowali ustalić, który lekarz ma przyjąć poszkodowanego w gabinecie. I myliby się ten, kto będzie uważał, że ustalenie lekarza przybliża moment badania. Trzeba się dowiedzieć, gdzie lekarz przebywa i czy można mu przeszkodzić, wszak dyżury są męczące, a liche wynagrodzenie może powodować, że lekarz obsadza kilka oddziałów na raz. Kiedy

KOLEJNY ATAK NA NIENARODZONYCH

Marc Tarabella z Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia sięga po instrument międzynarodowego nacisku w sprawie aborcji. Belgijski deputowany stara się przekonać swoich kolegów z Parlamentu Europejskiego, że kobietom należy przyznać nieograniczone “prawo” do antykoncepcji i zabijania dzieci poczętych. Tarabella chce, aby takie stwierdzenie znalazło się w przygotowanym przez niego sprawozdaniu na temat równości kobiet i mężczyzn w UE, które będzie przedmiotem debaty i głosowania w PE. To byłby element nacisku międzynarodowego na takie kraje, jak Polska, gdzie aborcja jest ograniczona. “Parlament Europejski podkreśla, że kobiety muszą mieć kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i rozrodczymi, szczególnie dzięki zapewnieniu łatwego dostępu do środków antykoncepcyjnych i możliwości aborcji” – czytamy w sprawozdaniu belgijskiego deputowanego, które jest odpowiedzią na wcześniejszy dokument Komisji Europejskiej pt. “Równość kobiet i mężczyzn – rok 2009”. Zdaniem Tarabelli, brak we wcześniejszym dokumencie paragrafu dotyczącego konieczności wprowadzenia powszechnego “prawa” do aborcji w całej Unii Europejskiej jest dużym błędem. W związku z tym deputowany w imieniu Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia postuluje, by Parlament Europejski wyraził “poparcie dla środków i działań służących poprawie dostępu kobiet do usług związanych ze zdrowiem seksualnym i rozrodczym oraz podnoszeniu świadomości kobiet na temat ich praw i dostępnych usług”. Postulat polityka dotyczący aborcji na życzenie znalazł się w 19. punkcie przygotowanego przez niego raportu. Tarabella nawołuje w nim także państwa członkowskie i Komisję Europejską do “ustanowienia środków i działań uświadamiających mężczyzn co do ich odpowiedzialności w kwestiach seksualnych i reprodukcyjnych”. Tymczasem, jak podkreślił w oświadczeniu wysłanym do redakcji “Naszego Dziennika” europoseł z PiS Konrad Szymański (Europejscy

POLSKI GAZ WYDOBYWAJĄ AMERYKANIE

Amerykańskie giganty paliwowe agresywnie wchodzą na nasz rynek. Kusi je wizja zysków z eksploatacji gazu ze skał łupkowych. W polskich złożach, na które dostały koncesje, może być nawet 1,4 bln m sześc. surowca. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie jest zainteresowane pokładami ze względu na skomplikowaną technologię pozyskiwania surowca. Eksperci są zdania, że PGNiG woli kupić błękitne paliwo od Rosjan i sprzedać z zyskiem, niż zainwestować w jego wydobycie w kraju. Mimo że wydobycie gazu jest dużo tańsze niż jego import. Od 1996 r. resort środowiska udzielił pięciu zagranicznym firmom licencji na prowadzenie poszukiwań błękitnego paliwa w złożach łupkowych. Ostatnio do tego grona dołączyły dwie firmy: ConocoPhilips i Marathon Oil z Houston – trzecia i czwarta pod względem wielkości spółka w Stanach Zjednoczonych. Inna amerykańska spółka FX Energy ma też koncesję na poszukiwanie tego surowca w okolicach Kutna. Zasobność złoża szacuje się na 500 mld m sześc. gazu. Jego powierzchnia to 113,6 tys. ha. Jak ocenił Rhodi Thomas z instytutu Wood Mackenzie w Edynburgu, specjalizującego się w doradztwie w dziedzinie energetyki, cytowany przez agencję Bloomberga, w pokładach łupkowych może znajdować się nawet 1,4 bln m sześc. gazu ziemnego. Wartość rynkowa takiej ilości surowca wynosi ponad 240 mld USD.

POKOJOWY NOBEL POD OCHRONĄ SNAJPERÓW

Prezydent Obama w dniu 10 grudnia odebrał pokojową nagrodę Nobla. Uroczystość odbyła się w siedzibie Instytutu Noblowskiego w Oslo. Nagroda pokojowa, ale oprawa tej uroczystości iście wojenna. Nad miastem krążyły śmigłowce obserwujące ulice i place. W mieście węszyło dziesiątki agentów Secret service. Na dachach budynków porozstawiano snajperów, gotowych w każdej chwili użyć swych śmiercionośnych, dalekosiężnych karabinów. Sparaliżowane centrum stolicy Norwegii przypominało sceny z filmów sensacyjnych. Dobrze, że jeszcze nie utrzymano całej wizyty w tajemnicy, tak jak czyni się to w przypadku odwiedzin przez głowy państw i ministrów oddziałów wojskowych w Afganistanie i Iraku. Doprawdy żyjemy w dziwnych czasach, gdzie pokojowe nagrody odbiera się w asyście zbrojnych oddziałów wojska i rzeszy ochroniarzy.

UWAŻAJ CO WYCINASZ

Uchwalone na rok przyszły opłaty za wycinkę drzew i krzewów oraz niszczenie zieleni wydają się być bardzo dotkliwe dla łamiących prawo lub potencjalnych inwestorów potrzebujących oczyszczenia terenu z zieleni. I tak np. za usunięcie jednego metra kwadratowego powierzchni pokrytej krzewami należeć się będzie opłata w wysokości 228,99 zł. Stawki kar za zniszczenie jednego metra kwadratowego terenu zieleni będą wynosić w przypadku trawnika 52,66 zł, zaś za kwietniki wyłożyć będzie trzeba 452,26 zł. Ścinanie drzew lepiej rozpocząć od zmierzenia obwodu na wysokości 130 cm nad ziemią i przeliczenie, ile to będzie kosztować. Za topole, wierzbę lub olchę opłata wynosi 12,39 zł za każdy centymetr obwodu. I jest to najmniejsza stawka z możliwych. Modrzew czy świerk wyceniony jest już na 33,69 zł za każdy centymetr. Dąb, buk, grab, lipa mają już zupełnie kosmiczne stawki – 81,95 zł . Ale są jeszcze gatunki lepiej wyceniane, np. miłorząb lub cis i kilka innych dość rzadkich, których ścięcie jest wyceniane na 309,13 zł za każdy centymetr obwodu. Maksymalne stawki opłat za wycinkę drzew mogą przyprawić o zawrót głowy (możliwe że jest to implikacją tego, że ktoś uchwalając te stawki na głowę upadł). Przy obwodzie pnia do 200 cm za niektóre gatunki można będzie mieć naliczoną opłatę przekraczającą 200 tyś złotych. Gdyby tak na drodze projektowanej autostrady lub linii energetycznej stanęło drzewo odpowiedniego gatunku i obwodzie 700 cm to opłata za jego wycinkę mogłaby wynosić ponad 2 mln 800 tyś złotych. Sytuacja nie jest śmieszna zważywszy na fakt, że ponad 1/5 terytorium Polski to obszary chronione.

OBSESJA CZY PRAWO

Kto to jest ekolog? Trudno powiedzieć, gdyż oficjalnie nie ma takiego zawodu ani specjalności naukowej. Uczelnie kształcą wprawdzie w dziedzinach związanych ze środowiskiem, ale są to kierunki zawężone do konkretnych specjalności. Pojecie ekologa bardziej dzisiaj pasuje do sfery politycznej i spekulacji, jakie niesie żonglowanie działaniami opartymi na ochronie przyrody i środowiska, realizowanymi w wymiarze zarówno regionalnym jak i globalnym. Medialnie chwytliwe pojecie “protest ekologów” właściwie nie wymaga dzisiaj żadnego uzasadnienia i podparcia nazwiskami, gdyż zwyczajnie często nikt za nimi nie stoi za wyjątkiem niezadowolonych grup politycznych lub środowisk dziennikarskich. Codzienność zweryfikowała działania pod hasłami środowisk mianujących się ruchem ekologów. Są oni utożsamiani z umorusanymi pajacami wiszącymi na drzewie w geście jakiegoś protestu lub zgonionej grupy miejscowej młodzieży z transparentami, której hasła mają zaspokoić aspiracje jakiejś grupy społecznej, chowającej się za hasłem “ruch ekologiczny”. Działacze ci, to często frakcje skrajnie lewicowe i socjalistyczne, którym bunt i sprzeciw przeciw różnym inicjatywom przysparza popularności i daje okazję do zaistnienia w mediach. Okazją może być chociażby budowa dróg i obwodnic miast. Społeczność Augustowa będzie skutki protestu “ekologów” odczuwać jeszcze jakiś czas, w związku z zablokowaniem budowy obwodnicy nad rejonami o pewnych walorach przyrodniczych. W Niemczech takich dolin Rospudy jest dziesiątki, podobnie jak w Szwajcarii, Francji i Holandii. Tylko tam nikomu nie przyszło do głowy robienie protestów, a jedynie budowanie infrastruktury drogowej. Przyroda potrafi się dostosować, jeśli tylko człowiek da jej szansę. Człowiek niestety jest ubogi w swoich działaniach i skrępowany przepisami, dyrektywami oraz paragrafami, często wbrew zdrowemu rozsądkowi, przygnieciony brzemieniem narzuconych uregulowań pseudoprawnych. Głośna

POSELSKIE MANIPULACJE

Powołana ostatnio komisja sejmowa do sprawy wyjaśnienia nieprawidłowości przy pracach nad ustawą hazardową, to kolejna farsa organizowana za nasze pieniądze (płacących podatki). Zmontowana z parlamentarzystów komisja śledcza zamiast wyjaśnić pokrętne działania kolegów partyjnych, brnie coraz dalej w mataczenie i rozmydlanie faktów. Materiał zgromadzony przez CBA jest już dawno przykryty dokumentami sprzed kilu lat, Chodziło podobno o rzetelne udokumentowanie całego przebiegu prac nad tą ustawą. W rzeczywistości komisja zajmuje się dzieleniem zapałki na kolejny już kawałek i z powodu braku czasu nie będzie w stanie niczego konkretnego społeczeństwu przekazać do lutego 2010 roku. A gdzie jest prokuratura i sądy, organy śledcze policji? Dlaczego posłowie zajmują się robotą , która do nich nie należy. Odpowiedź chyba nasuwa się sama. Robią to we własnym interesie, aby tuszować zgnojone do spodu środowisko partii politycznych, zajmujących się własnymi interesami, a od czasu do czasu przegłosowaniem czegoś, co jest niezbędne do sprzedania narodowego majątku. Poprzednie komisje, jakie sejm powołał niczego się nie dopracowały. Ich działania były bezowocne. Wszystko to za sprawą starych, dobrze opracowanych scenariuszy wywodzących się z kręgów służb specjalnych i mrocznych departamentów MSW. Polega to wszystko na tym, aby poważną sprawę skierować na inne tory i zająć się nie meritum śledztwa, tylko wątkami mającymi odwrócić uwagę. Afera węglowa nie była już ważna po śmierci samobójczej byłej posłanki ze Ślaska. Zajęto się oceną działań funkcjonariuszy ABW. Rozbicie koalicji Samoobrony z PiS przekształcono w wątki przecieków i podsłuchów. Prawie wszystko kończy się umorzeniem i stwierdzeniem, że brak jest dowodów. Sprawa porwania Krzysztofa Olewnika jest nie szyta,

GRUDNIOWA SESJA RADY GMINY

OBWIESZCZENIE Informuję, że w dniu 9 grudnia 2009 r. o godz. 10– tej w sali posiedzeń Urzędu Gminy w Zarszynie odbędzie się sesja Rady Gminy Zarszyn, z następującym porządkiem obrad: Otwarcie sesji i stwierdzenie prawomocności obrad. Przedstawienie porządku obrad. Wniesienie poprawek i uwag do protokołu z poprzedniej sesji. Interpelacje radnych. Sprawozdanie z działalności Wójta Gminy w okresie między sesjami, w tym z realizacji uchwał Rady Gminy. Podjęcie uchwały w sprawie zmian w budżecie gminy Zarszyn na 2009 rok. Podjęcie uchwały w sprawie określenia wysokości stawek, zasad ustalania i poboru oraz terminów płatności opłaty targowej. Podjęcie uchwały w sprawie uchwalenia budżetu Gminy Zarszyn na 2010 rok. Wolne wnioski i zapytania. Odpowiedzi na wolne wnioski i zapytania. Zakończenie sesji. Przewodniczący Rady Gminy Zarszyn mgr Janusz Konieczny

PO PRAWO DO ZABIJANIA DO TRYBUNAŁU EUROPEJSKIEGO

Europejski Trybunał Praw Człowieka zbada konstytucję Irlandii pod kątem zawartego w niej prawa chroniącego życie ludzkie w prenatalnej fazie. Niestety, nie z intencją jego uszczelnienia, tak by więcej dzieci mogło żyć. Trzy kobiety zwane w pozwie “Oskarżycielami A, B i C” zarzucają Irlandii złamanie ich podstawowych praw, twierdząc, iż zostały zmuszone… do dalekich podróży zagranicznych, aby poddać się aborcji. Jak uzasadniają, ten fakt naraził je na niepotrzebne wydatki oraz na dodatkowe różnorodne cierpienia związane z krajowym prawem chroniącym życie. W ich opinii, w ten sposób Irlandia łamie w co najmniej kilku punktach Europejską Konwencję Praw Człowieka. Trzecią stroną, która weźmie udział w procesie, będzie Stowarzyszenie dla Ochrony Nienarodzonych Dzieci (Society for the Protection of Unborn Children) wraz z organizacjami prawniczymi European Center for Law and Justice i Alliance Defense Fund. Twierdzą, że pozew jest bezzasadny, ponieważ Irlandia jako suwerenny kraj ma prawo w swoim ustawodawstwie określać, jakie prawa i przywileje przysługują człowiekowi na samym początku jego życia.

ALBO MORFOLOGIA ALBO PREMIA

Do jednego ze specjalistów w Małopolsce trafia dziecko, u którego ten zdiagnozował martwicę stopy. Z relacji matki wynika, że córka od roku skarżyła się na ból nóżki. Lekarz pierwszego kontaktu uspokajał, że na pewno z tego wyrośnie. Nie zlecił nawet morfologii. Przychodnie, posiadając określoną z góry pulę pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, świadomie ograniczają liczbę skierowań na specjalistyczną diagnostykę. Powód? “Zaoszczędzone” w ten sposób pieniądze lekarze mogą rozdysponować między siebie w postaci premii. Pozwala im na to konstrukcja umów z NFZ. Skala patologii jest trudna do oszacowania. Wiadomo jednak, że proceder kwitnie chroniony szczelnie korporacyjną tajemnicą. Lekarze niechętnie o nim rozmawiają. – Niestety, ze smutkiem muszę potwierdzić, że takie zjawisko występuje. Jest to mechanizm, który skutkuje przerzucaniem kosztów na opiekę zamkniętą, co jest obserwowane od chwili wprowadzenia systemu podstawowej opieki zdrowotnej w obecnym kształcie – powiedział nam dr hab. n. med. Krzysztof Krajewski Siuda, ekspert ds. ochrony zdrowia z Instytutu Sobieskiego. To samo mówi lekarz Krzysztof Filip z Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ “Solidarność”. – Takie sytuacje istnieją. Lekarze, jako przedsiębiorcy, gospodarują pieniędzmi, uzyskując zysk. Mają płacone tzw. pogłówne, a pieniędzmi przeznaczonymi na całość opieki nad podopiecznymi gospodarują według własnego uznania – tłumaczy. Chodzi o karygodne szukanie oszczędności, mające polegać na zmniejszaniu kosztów związanych z ograniczeniem ilości skierowań na badania diagnostyczne celem wykorzystania tych funduszy np. na premie dla lekarzy. Cała sytuacja jest szokująca. Konstrukcja umów w systemie NFZ nie powinna stwarzać możliwości motywowania lekarzy premią kosztem ograniczenia dostępu do podstawowych świadczeń zdrowotnych.