MIAŁ PREMIER SZCZĘŚCIE

To co wydarzyło się we Włoszech w czasie wiecu z udziałem premiera Silvio Berlusconiego wzbudziło olbrzymią sensację. Z tłumu wyrzucony przez niezrównoważonego osobnika przedmiot z metalu trafia polityka w twarz, raniąc go boleśnie. Zakrwawiony premier odwieziony zostaje do szpitala, gdzie poddają go badaniom mającym ustalić powstałe obrażenia. Szpital wykonuje prześwietlenia i tomografię. Po kilku godzinach wiadomo już, jakie są konsekwencje tego występku. Strach pomyśleć, jak wyglądałaby opieka medyczna, gdyby poszkodowany nie był premierem i wydarzenie miało miejsce w Polsce. Po pierwsze rozmowa z operatorem pogotowia trwałaby kilkanaście minut, aby dyspozytor mógł stwierdzić czy poszkodowany jest trzeźwy, czy ma ubezpieczenie, ilu jest świadków wydarzenia, czym oberwał, w jakiej pozycji leży, czy krwawi, czy nie stracił przytomności, czy nie jest na diecie, kiedy jadł ostatni posiłek i czy nie może dojechać do oddziału ratunkowego własnym środkiem transportu. Kiedy już udałoby się dotrzeć do placówki mającej udzielić pomocy medycznej na stanowisku operatorskim izby przyjęć rozpocząłby się kolejny dialog. Seria pytań i wywiad miałyby ustalić czy poszkodowany ma przy sobie legitymację ubezpieczeniową, odcinek renty, dwa dokumenty potwierdzające tożsamość oraz skierowanie od lekarza rodzinnego. Przejście tego etapu gwarantuje miejsce na poczekalni w korytarzu pod gabinetem lekarskim. Przy odrobinie szczęścia w tym czasie z dyżurki będą próbowali ustalić, który lekarz ma przyjąć poszkodowanego w gabinecie. I myliby się ten, kto będzie uważał, że ustalenie lekarza przybliża moment badania. Trzeba się dowiedzieć, gdzie lekarz przebywa i czy można mu przeszkodzić, wszak dyżury są męczące, a liche wynagrodzenie może powodować, że lekarz obsadza kilka oddziałów na raz. Kiedy już nasz poszkodowany doczeka się badania, nierzadko się zdarza, że część obrażeń już mu tak bardzo nie dokucza. Szyć nie będziemy, bo i tak zostaną blizny, a skóra już mocno przyschła. Szwagier, który w międzyczasie dotarł do szpitala podrzucił Ibuprom, który już zaczyna działać. Pan doktor zleci założenie opatrunków i ewentualnie zasugeruje badania dodatkowe. Pacjent zostaje zapisany na tomografię na drugą połowę marca przyszłego roku, kolejka na EEG jest nieco krótsza, bo już na połowę lutego. Najszybciej zrobione będzie miał zdjęcie RTG, gdyż za dopłatą może liczyć na termin około dwóch tygodni po Trzech Królach. Z kompletem badań będzie się mógł zgłosić do kontroli jeszcze przed wakacjami. W końcu płaci składki na ubezpieczenie to mu się to wszystko należy. Jakie to szczęście, że osoby publiczne mają przywileje i nie muszą korzystać z usług w trybie przeznaczonym dla zwykłych szaraków. Panu premierowi Berlusconiemu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i bardziej błyskotliwych ochroniarzy.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *