LEWA KASA W SOŁECTWACH

Jawność finansów gminy przejawia się tym, że każdy może zapoznać się z finansami prowadzonymi przez organy gminy. Są one dostępne na stronach internetowych, łącznie z bieżącymi zmianami publikowanymi na serwerach BIP (Biuletyn Informacji Publicznej). Podobnie powinna wyglądać sytuacja z finansami sołectw. Chociaż w teorii są one pod kontrolą gminy, jednak istnieje pewna luka, która powoduje powstawanie białych plam na najniższym szczeblu finansów gminnych. Urzędnicy przymykają oko na dodatkowe dochody sołtysów, traktując to często jako zaradność i gospodarność. Jednak w świetle prawa dochody sołectw powinny być wykazywane w budżecie gminy. Zbieranie kasy często nie ma żadnego poparcia w prawie i przepisach obowiązujących na terenie gminy. Powodów sołtysi znajdują sporo, bo i okazji jest wiele. Najlepszym rozwiązaniem byłoby powołanie komisji rewizyjnej działającej przy Radzie Sołeckiej. Ta byłaby zobowiązana do kontroli finansów wsi oraz przekazywałaby informacje z kontroli na zebraniach wiejskich. Budowa zaufania pomiędzy urzędem a obywatelem, szczególnie musi uwzględniać jawność gospodarki budżetowej.

WIEŚ BOGATA, NIECH PŁACI…..

Utarty na wioskach zwyczaj zbiórek pieniężnych na różne cele ma bogate tradycje. Wywodzi się on z okresu, gdy Wiejskie Komitety Społeczne robiły wszystko, czego nie robiły władze gminne, powiatowe i wojewódzkie. Ludzie zrzucali się na domy ludowe, przedszkola, telefony, kanalizacje, wodociągi, kładki i mosty. Władza te inicjatywy bardzo chwaliła, tym bardziej, że sama z tego czerpała profity i zaszczyty. Początkiem lat dziewięćdziesiątych w gminie Zarszyn ruszyła budowa infrastruktury wodociągowej i kanalizacyjnej. Na początku wmawiano ludziom, że będą wodociągi. Jednak zacząć trzeba było od kanalizacji, gdyż inaczej nikt nie buduje. Kwoty, jakie próbowano zebrać były jak na skromne wiejskie warunki nie taki małe. Od “numeru” miało to być blisko 1500 złotych. Gorliwi skarbnicy zanosili te pieniądze do gminnej kasy, gdzie były przyjmowane ochoczo, chociaż dla ogólnych nakładów na te inwestycje stanowiły niewielki odsetek. W skali kraju uzbierało się tych środków z pewnością nie mało. Ludzie dobrowolnie wspierali gminne budżety własnymi, z trudem uzbieranymi dochodami. W mieście nikt by nie śmiał wyciągać ręki po cudze pieniądze. W mieście ludziom się po prostu należy. Samorządy budują tam chodniki, wodociągi, kanalizacje, szkoły i przedszkola. W końcu jednak ktoś się tym praktykom w gminach przyjrzał. I okazało się, że wpłaty na kanalizacje i wodociągi są niezgodne z obowiązującym prawem. Dla zainteresowanych polecam artykuł z Dziennika Polskiego sprzed kilku lat.

ZABÓJCZE TEMPO

GDDKiA w Rzeszowie donosi głośno, że rozpoczęła budowę dwóch odcinków autostrady A4. Jeden ma długość 22 a drugi 25 km. Tylko zaraz tę informację uściślają, że jest to etap nie budowy, tylko projektowania, które zrzucono na firmy stające do przetargu na wykonawstwo. Chorwacja w kilka lat wybudowała 500 kilometrową autostradę spod węgierskiej granicy do Splitu, gdy tymczasem u nas autostrada A4 jest w budowie od 1936 roku. Jak połączymy granicę Niemiec z Ukrainą znaczna część tej trasy komunikacyjnej będzie się nadawała do remontu. Gonimy Europę, że aż miło.

KTO BĘDZIE ODŚNIEŻAŁ? PRZETARG ROZSTRZYGNIĘTY

Działając na podstawie art. 92 ust. 2 Prawa zamówień publicznych (Dz. U. z 2007 r. Nr 223, poz. 1655) informuję, że w prowadzonym postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego na „Odśnieżanie dróg gminnych i wewnętrznych w sezonie zimowym 2009-2010” – Gmina Zarszyn wybrano do realizacji zamówienia najkorzystniejszą ofertę złożoną przez Wykonawcę: * Część Nr 1 – Kółko Rolnicze w Pielni 38-533 Nowosielce, * Część Nr 2,5,6 – Przedsiębiorstwo Transportowo – Budowlane „HUTA” Sp.J. 38-530 Zarszyn, Odrzechowa 259, * Część Nr 3,4 – Firma Usługowo – Handlowa „drog-bud” Emil Zawiślan, 38-533 Nowosielce 298, Uzasadnienie wyboru: wybrany Wykonawca zaproponował najniższą cenę i uzyskał najwyższą liczbę punktów. Podstawą prawną dokonanego wyboru jest art. 91 ust. 1 Pzp oraz Kodeks Cywilny.Treść uchwały tutaj

PAMIĘTAJMY NIE TYLKO DZISIAJ

Pamięć o tych, co odeszli powinna trwać wiecznie. Wspominamy naszych bliskich, którzy przeszli z tego świata do wieczności rok temu, pięć lat i jeszcze wcześniej. Pamiętamy o żołnierzach i tych, którzy walczyli o wolność naszej ojczyzny. Początek listopada to szczególny okres, kiedy stojąc nad mogiłami bliskich odświeżamy w pamięci czas, kiedy byli z nami, gdy wspólnie zasiadali z nami przy stole. Pamięć o nich powinna się przejawiać nie tylko tuzinami zniczy i donicami z rozkwitniętymi kwiatami. Trzeba jeszcze modlitwy za ich dusze. Wspomagajmy ich naszym “wieczne odpoczywanie….” a od czasu do czasu również w intencji mszalnej. Zbawienną rzeczą jest modlić się za zmarłych. A bodźcem do naszej szczególnej pamięci o naszych zmarłych, niech będzie motto zapisane na jedne z bram cmentarza – “Tu gdzie wy jesteście, my byliśmy, tu gdzie my jesteśmy, wy będziecie”

WASZE ULICE NASZE KAMIENICE

(-)Demkowicz doszukał się w przepisach, że takie oświadczenie musi być przez domniemanego spadkobiercę dostarczone sądowi osobiście albo musi je odebrać osobiście konsul polski poza granicami RP. Oświadczenie Cili Wilenberg do sądu dostarczył jej pełnomocnik, ona sama nie stawiła się przed sądem, choć – w świetle prawa – miała taki obowiązek. Sąd “klepnął” oświadczenie. Demkowicz do prokuratury wysłał kolejne zawiadomienie. Grzebiąc w dokumentach sprawy doszukał się oświadczenia izraelskiego sądu rabinackiego, że domniemani spadkobiercy właścicieli kamienicy w Przemyślu “zmienili swoje nazwisko w Izraelu w Goldberg na Ben Pazi w Izraelu w 1943 roku”. – Jak się znam na medycynie, to w 1943 roku nie było Izraela, był protektorat brytyjski – ironizuje doktor Demkowicz. – Sąd w postępowaniu spadkowym taki dokument zaakceptował, co obraża mnie i resztki mojej inteligencji. Dalsze poszukiwania dokumentów, nazwisk, powiązań ujawniały kolejne nieścisłości i budziły coraz większe przekonanie, że sąd pokpił sprawę. Bo w różnych dokumentach Cila jest Cillą, a Wilenberg czasem nazywa się Willenberg. I to był jeden z lżejszych zarzutów wobec prawidłowości postępowania spadkowego. Teraz już wszyscy lokatorzy kamienicy przy ul. Piłsudskiego podpisali się pod doniesieniem do prokuratury o tym, że nowi niby-właściciele z Izraela próbują wyłudzić prawa własności do nieruchomości. Przemyska Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę, bo nie doszukała się znamion przestępstwa. źródło Nowiny – czytaj cały artykuł

KONKURS W CENTRUM ROZSTRZYGNIĘTY

31 października przed delikatesami Centrum w Nowosielcach odbyło się zakończenie konkursu dla klientów tego sklepu, którzy wzięli w nim udział, wrzucając do urny podpisany paragon z zakupów. Obowiązkowy udział w trakcie losowania spowodował dość liczne zgromadzenie przed sklepem. Samo losowanie trwało niespełna 10 minut. Nagrody kolejno wylosowali – Grzegorz Borek (kuchenka mikrofalowa), Agata Niemczyk (telewizor) i Zofia Kowalczyk (pralka automatyczna). Wszyscy szczęśliwcy są mieszkańcami Nowosielec. Gratulujemy zdobywcom nagród i kierownictwu sklepu za zorganizowany konkurs.

INTERNET W GMINIE ZARSZYN

23 września Rada Gminy Zarszyn podjęła uchwałę o przystąpieniu do Stowarzyszenia Podkarpacka Sieć Szerokopasmowa z siedzibą w Rzeszowie. Szczytny cel tego stowarzyszenia to zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu w technologii WiFi na terenie niemal całego województwa podkarpackiego. W pierwszym rzędzie skorzystać mają na tym przedsięwzięciu jednostki samorządowe, których 100% ma otrzymać dostęp do szkieletu sieci internetowej. Dostęp będzie także możliwy przez gospodarstwa domowe. Prędkość deklarowana dla samorządowych jednostek administracyjnych to 1 MB/s, a dla indywidualnych odbiorów ma być zapewniona połowa tej prędkości, czyli 512 kB/s. Parametry te nie rzucają na kolana. Dla otworzenia i przeglądania stron internetowych oraz ściągnięcia poczty powinno wystarczyć. Dla działania telefonii internetowej niestety to nie będzie dobra prędkość. Jakość rozmów będzie marna. Czyżby znowu zachód pozbywał się niechcianych technologii i nadprodukcji przestarzałych urządzeń WiFi. Dzisiaj standardem są sieci powyżej 10 MB/s. Na dalekim wschodzie niektóre kraje już od dawna pokryły terytoria siecią internetowych punktów dostępowych. Oby nie okazało się, że jak projekt zostanie ukończony będzie przypominał starą zabawkę, którą nikt nie chce się bawić.

PREZES ZA DUŻO WIEDZIAŁ

Walerian Pańko urodził się w Turzym Polu, a pochowany jest w Jasionowie. 7 października 1991 roku na trasie szybkiego ruchu Warszawa-Katowice na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym wypadku samochodowym zginął urzędujący prezes Najwyższej Izby Kontroli prof. Walerian Pańko. Oficjalna wersja przyjęta w śledztwie i w wyroku sądu brzmiała, iż przyczyną wypadku była wina kierowcy, oficera BOR-u, którego samochód miał zaczepić tylnym kołem o krawężnik, co spowodowało, iż został wyrzucony na przeciwny pas jezdni, gdzie w jego tył uderzył jadący z przeciwka bmw. Kierowca rządowej lancii został skazany na trzy lata w zawieszeniu.. Tymczasem w blisko rok po tragicznym wypadku ukazał się wywiad w jednym z tygodników („Tajemnica. Rozmowa z Urszula Pańko, wdową po tragicznie zmarłym prezesie Najwyższej Izy Kontroli, Walerianie Pańko, tygodnik „TAK”, nr 27(32), 18 września 1992 ) z jedynym świadkiem, który przeżył wypadek, żoną prezesa NIK Urszulą Pańko. „Zawsze będę twierdzić – mówi w nim U. Pańko – że nie był to zwykły wypadek, a jadące BMW, które przecięło nasz samochód na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą wiaduktu.(…) Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym hukiem.” Dodajmy, iż śmierć prezesa NIK, jednego z najwyższych urzędników polskiego państwa nastąpiła na dwa dni przed planowanym wygłoszeniem przez

TAJEMNICZY OBIEKT PRZY II LO W SANOKU

Tuż przy wejściu do II LO w Sanoku przy ul. Mickiewicza znajduje się tajemniczy obiekt zlokalizowany na drzewie. Ma on kształt zbliżony do psiej budy, ale jakby nieco większy. Poza tym, ta dziwna lokalizacja. Aby było śmieszniej nie ma w tej budzie żadnych otworów. Trudno przypisać ten eksperyment budowlany do jakiegokolwiek celu. Pozostają jedynie domysły. Jest kilka hipotez na temat przydatności tej budowli. Jedna z nich głosi, że będą tam zamykani na odosobnienie niesforni uczniowie pobliskiej szkoły. Inna wersja mówi, że tu będą przechowywane pytania na egzaminy maturalne. Kolejna, bardzo prawdopodobna związana jest z przyjętym powszechnie przekonaniem, że głupota, gdyby miała skrzydła to zaczęłaby latać. I ten domek ma stanowić dla niej schronienie. Jeżeli czytelnicy znają inne przeznaczenie tej budki, prosimy o sygnały.