GDZIE SĄ NASZE ELITY?

Dlaczego Polska nie ma poważnych i powszechnie szanowanych elit politycznych? Od dziesięcioleci nasz kraj cierpi na niesamowite ubóstwo kadr politycznych, które reprezentują nas w kolejnych rządach, na arenie międzynarodowej i mediach. Są to często ludzie bez wyraźnych życiorysów, głównie potomkowie dawnych prominentów z trzecich rzędów struktur centralnych i terenowych. Wielu przechowywało się w organizacjach “niby podziemia”, które na pozór szykanowane i inwigilowane przez aparat władzy komunistycznej doskonale radziło sobie pod niewidzialnym parasolem ochronnym. Wybrani i precyzyjnie wyselekcjonowani osobnicy wyjeżdżali za granicę, aby zdobywać gruntowne wykształcenie polityczne i ekonomiczne. Ich nazwiska weszły do panteonu pierwszoligowych postaci naszego życia publicznego po roku 1989. Niewielu z nich ma moralny mandat do reprezentowania Polaków na scenie politycznej. Powyrastali oni na gruncie pseudodemokratycznych reguł zagrywek politycznych i skrywanych umów, z których najbardziej brzemienna w skutki dla całego okresu powojennego miała miejsce w Magdalence. Ugoda pomiędzy niedawnymi prominentami i działaczami kamuflującymi się pod płaszczykiem obrońców robotników – politykierów, doprowadziła do okorowania naszego potencjału gospodarczego i moralnego upadku struktur politycznych. Podział władzy dokonany przy okrągłym stole i suto zakropiony na końcu alkoholem trwa do dnia dzisiejszego. Służby specjalne pracują tylko nad tym, aby w mediach wciąż podtrzymywać odpowiedni poziom napięcia, który odwróci uwagę narodu od prawdziwych problemów i da przykrywkę graczom politycznym. Dzisiaj w Polsce są przy władzy spadkobiercy tych, którzy ciężką i normalną pracą zajmowali się jeszcze w starożytnym Egipcie. Nasi prawdziwi reprezentanci zostali pomordowani w lasach na wschodnich terenach Rosji, Ukrainy i Białorusi, pomarli wywiezieni na stepy Kazachstanu i zamęczeni oddali życie w więzieniach powojennej

BATALIA NA KRAKOWSKIM PRZEDMIEŚCIU

Próba skłócenia narodu na gruncie najważniejszego symbolu chrześcijaństwa, jakim jest krzyż, idzie w najlepsze. Zaplanowana na 3 sierpnia eksmisja krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu jest starannie zaplanowanym przedstawieniem. Niepolskie media podjudzają i jątrzą, aby wywołać jak największy skandal i jatkę obyczajową. Będzie okazja, aby ośmieszyć katolików i wprowadzić rozłam w środowiskach kleru. Czemu ludzie są tacy naiwni i dają się manipulować? Jeżeli Polak nie będzie czytał między wierszami i da się jedynie prowadzić na postronku medialnych kłamstw, to nie będziemy mieć silnego państwa. Pokolenia mediotów zrobią jak automaty wszystko, co im się w telewizji powie. Jak Jurek O. zachrypi na scenie, tłum odpowie z entuzjazmem. Kiedy każą zagłosować i dzwonić na 78.. ludzie już łapią za telefony. Gdy podadzą wyniki sondaży i powiedzą, że szansę ma tylko kandydat X, uwierzy w to olbrzymia część społeczeństwa. Większość po prostu nawet się nie zastanawia nad tym, że jest manipulowana. Kiedy przyjdzie czas na otrzeźwienie? Czyżby po czwartym rozbiorze Polski?

DWA OBLICZA PREZYDENTA

Przed wyborami, tuż po ustaniu żałoby narodowej, trudno było krzyż usuwać, ponieważ groziłoby to przegraniem wyborów. A kandydaci na urzędy od dawna umieją stroić się w liturgiczne komże. Przypominam sobie, jak to w 1989 r. na odpuście w Studzienicznej dwaj kandydaci na senatorów – Andrzej Wajda i Bronisław Geremek, czytali podczas Mszy Świętej lekcje na oczach tłumów katolików, politycznie, niestety, niedojrzałych. Demonstrujący swój katolicyzm Bronisław Komorowski powinien wspomnieć człowieka o tych samych imieniu i nazwisku z Wolnego Miasta Gdańska – błogosławionego ks. Bronisława Komorowskiego, który 22.03.1940 r. został rozstrzelany w obozie niemieckim w Stutthofie m.in. za kult Chrystusa ukrzyżowanego. Ale prezydent elekt zachował się zupełnie odwrotnie – tuż po wyborach zażądał usunięcia krzyża. I poparli go w tym od razu członkowie rządu i PO oraz inne elementy antykatolickie i antypolskie, a także niektórzy znani katolicy nieposiadający wiedzy religijnej, a chcący wyrokować w sprawach teologii. Otworzyło to puszkę Pandory i uwolniło nienawiść do Kościoła, krzyża i tradycyjnie rozumianej Ojczyzny. Gest Bronisława Komorowskiego stał się zielonym światłem dla wszystkich ludzi, którzy bali się i boją, że ruch posmoleński nie ustanie i będzie się dalej rozwijał. Oczywiście wszyscy oni posługują się obrzydliwą propagandą typu bolszewickiego, polegającą na tym, że zarzuca się innym to, co samemu się właśnie czyni – a mianowicie “upolitycznienie” krzyża.ks. Czesław Bartnik Nasz Dziennik

KTO MA ROZMAWIAĆ?

MIGAWKI Z SESJI Zapytany wójt, co się dzieje w sprawie budowy zbiornika retencyjnego pomiędzy Pielnią i Nowosielcami odpowiedział, że istnieje potrzeba rozmów z rolnikami na temat sprzedaży gruntów pod lokalizację tego zadania. Nie wiemy jednak, czy ktoś z nimi rozmawiał lub ma taki zamiar. Poza tym nie wiemy, kto ma o tych sprawach rozmawiać. Czy będzie to gmina, czy Inwestor?

ODNAWIAMY ZARSZYN

MIGAWKI Z SESJI Rada Gminy przyjęła w drodze uchwał projekty odnowy wsi naszej gminy. Ambitne i prorozwojowe plany przewidują realizacje wielu ciekawych projektów, pozwalających żyć lepiej i wygodniej. Nasze miejscowości mają się stać piękniejsze i bezpieczniejsze. I wszystko zmierza w tym kierunku. Urzędnicy zaczynają więc od………. Zarszyna. Z informacji wójta wynika, że przygotowywany jest wniosek na dofinansowanie projektu odnowy wsi Zarszyn.  

KRES ETERNITU JUŻ BLISKI

MIGAWKI Z SESJI Po czerwcowej sesji Rady Gminy Zarszyn dowiadujemy się kilku ciekawych spraw. Urząd Gminy zlecił opracowanie projektu usuwania z naszej gminy materiałów zawierających azbest, czyli głównie pokryć dachowych zwanych potocznie eternitem. Na ten cel możliwe będzie pozyskanie dotacji, która trafi głównie do firm demontujących elementy azbestowe, zabezpieczając je do transportu i wywożąc do utylizacji. Kilkanaście lat temu, gdy wprowadzono dość ostre przepisy w zakresie postępowania z tymi materiałami, znaczna część ludzi liczyła, że na koszt państwa będą mieli szansę zrobić wymianę pokrycia dachu. Rozczarowani kupowali blachę lub dachówki na własny koszt.

WOJNA PRZECIWKO LISOM

Pora chyba już skończyć z biernością w sprawie szkód wyrządzanych przez lisy. Urzędy gmin i powiaty milczą. Radni o nic nie pytają, sołtysi nie są zainteresowani, a wójt problemu nie widzi. Przepisy na temat szkód łowickich są tak ograniczone, jak ich uchwałodawcy. Najlepszym sposobem jest chowanie głowy w piasek. Populacja tego gatunku jest dzisiaj kilkanaście razy większa, aniżeli wynika to z potrzeb ochronnych. Jedno co może napawać optymizmem to fakt, że lis jest na liście zwierząt łownych. Daje to pewne szanse na dochodzenie odszkodowania w przypadku poniesionych strat. Wyjdźmy więc z kręgu bezsilności i zacznijmy działać. Każdy, kto został dotknięty szkodą ze strony tych drapieżników, może zgłaszać na nasz adres mailowy swoje uczestnictwo w tej kampanii. Nie wykluczone, że sprawa znajdzie swój epilog w sądzie. Wprowadzony niedawno tryb pozwu zbiorowego może sprawę jedynie przechylić na stronę poszkodowanych. Poniżej kilka danych w tej sprawie. ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŚRODOWISKA z dnia 10 kwietnia 2001 r. w sprawie ustalenia listy gatunków zwierząt łownych oraz określenia okresów polowań na te zwierzęta. [Dz. U. z dnia 12 maja 2001 r. Nr 43 poz.488] § 1. Ustala się następującą listę gatunków zwierząt łownych: zwierzyna drobna: a) lis (Vulpes vulpes), Szkody łowieckie

NIE KOŃCZĄCY SIĘ REMONT

Remont przepustu w Pisarowcach na drodze krajowej nie może się doczekać zakończenia. Termin 30 czerwca już dawno minął, a drogowcy drepczą w miejscu. Chyba tylko w Polsce można sobie pozwolić na takie marnotrawstwo, kiedy ciężki i specjalistyczny sprzęt stoi już od tygodnia i czeka na swoją kolej. Panowie w żółtych kamizelkach spokojnie rozgrzebują pobocze, układają sobie krawężniki i później kostkę. Przejeżdżającym codziennie tą trasą wydaje się, że nic się na tej budowie nie dzieje. U nas nie ma poszanowania czasu, harmonogram robót właściwie nie istnieje. Z byle powodu terminy się wydłuża lub toleruje ten czynnik zupełnie. Tymczasem na budowach zachodniej Europy termin to rzecz święta. Przekroczenie daty zakończenia planowanych prac jest bardzo niekorzystne dla wykonawcy. Drogowcy mają więc zawsze czas, a pośpiech im nie jest znany. Jedno co ich interesuje w trakcie prowadzenia robót to szukanie argumentów na wydłużenie terminów. Natura i siły wyższe zawsze im sprzyjają, gdy tymczasem wakacyjny ruch spokojnie się tłucze po płytach na ułożonym objeździe.

KROWA W ZOO

30 i więcej lat temu na polach i drogach pasły się krowy, których we wsi było bardzo dużo. Prawie każde gospodarstwo miało na stanie jedną lub dwie krówki. Gospodarze wyganiali na pasienie rano i po południu. Jedni wyganiali na własne zagony inni popasali na drogach. Dzieci pasąc paliły ogniska, bawiły się w różne zabawy, naśladując Zorro, Wilhelma Tella, Czterech Pancernych lub inne postaci z aktualnie granych w czarno- białej TV serialach. Słychać było śpiewy i pogwizdywanie znanych melodii. Chodziło się do lasu na podpinki i rydze. Wieczorem ciepłe mleko prosto od krowy i pajda chleba ze świeżym masłem smakowała jak mało co. W żniwa, w czasie największych upałów wiązało się snopy zboża kręcąc powrósła. Po zwiezieniu zboża do stodół oczekiwało się na przyjazd maszyny do młócenia. Warmianka pracująca na podwórzu, którą przeważnie obsługiwał pan Rudek, była wielkim wydarzeniem. Pod wieczór starsi zasiadali do gościny zakrapianej czymś mocniejszym, a dzieci harcowały wśród bali słomy związanych na prasie. Potem zostawały już tylko wykopki i siew zboża ozimego. Kolejny sezon w gospodarstwie przechodził do historii. Dzisiaj z tego nie zostało prawie nic. Gospodarze, którym jeszcze starcza sił i zaparcia do uprawy ziemi, dysponują nowoczesnymi maszynami. Siano zbiera się przyczepą samozbierającą lub wiąże w kostki. Jeszcze nowsza metoda to zbiór półsurowej trawy i wiązanie jej specjalną folią. Żniwa obsługuje kombajn. Nawet do ziemniaków nie potrzeba już konia. Wszystko można zrobić korzystając z ciągnika. Małe dzieci na widok żywej krowy często płaczą. Na pytanie skąd się bierze mleko nierzadko słychać odpowiedź – ze sklepu. Krów

POCHÓWKOWY BIZNES

Podana przez media informacja o kosztach pogrzebu pary prezydenckiej wynoszących 3,7 mln złotych miała chyba wzbudzić emocje. Postawienie połowy miasta Krakowa w stan podwyższonej gotowości w dniu pogrzebu nie mogło odbyć się za darmo. Powszechnie wiadomo, że pochówek to biznes. Firmy oferujące te usługi wprowadzają co rusz nowe dodatki, gadżety, bajery, co pociąga oczywiście kolejne koszty. ZUS podnosi wysokość zasiłku pogrzebowego, a w ślad za tym przedsiębiorcy pogrzebowi kombinują, jak te pieniądze szybko i sprytnie zgarnąć. Na przysłowiową stypę żałobnikom praktycznie nie zostaje wiele. Wykorzystywana jest sytuacja traumy, jaka dotyka rodzinę zmarłego. W tych warunkach każdy kwiatuszek i płonąca świeczka trafia do skrupulatnie sporządzanego kosztorysu. Nawet ta stabilizowana kartoflem w leciwym lichtarzu.