W ostatnich dniach narobiło się trochę szumu w związku z odwiedzinami komisji gminnej i policji w miejscu dzikiego wysypiska śmieci nad Pielnicą przy drodze z Nowosielec do Pielni. Prywatny teren stał się miejscem dzikiego składowania domowych odpadów, co stanowi naruszenie przepisów ustawy o ochronie środowiska oraz zachowaniu czystości w gminie. Okazuje się, że sprawnie funkcjonujący mechanizm odbioru odpadów komunalnych z naszych gospodarstw nie do końca wystarcza. Nikt nie zbiera odpadów styropianu, problem jest z bardziej zanieczyszczonym gruzem, azbest, któremu poświecono specjalne przepisy trzeba utylizować na własny koszt, bo dopłat już nie ma od wielu lat. Złom wielkogabarytowy jest bardzo tani, co nie zachęca do ponoszenia kosztów transportu, które mogą przewyższyć zarobek za jego odstawienie. Zapowiedzi płynące z parlamentu nie napawają optymizmem. Będzie jeszcze gorzej. Ustawodawcy nie zauważają jednak pewnej różnicy, jaka dzieli nasze społeczeństwo i społeczeństwo zachodniej Europy. Otóż ich dochody są wielokrotnie większe, więc opłaty komunalne nie są aż tak wielkim obciążeniem ich domowych budżetów.
Kategoria: Ciekawostki
MOŻE ZABRAKNĄĆ UNIJNYCH PIENIĘDZY
Unijne przepisy powoli wykańczają naszą gospodarkę. Teraz podobno będziemy za niedługo płacić karę w wysokości 250 tyś. euro dziennie za to, że nie segregujemy odpadów w ilościach zalecanych przez Brukselę. Zachód dopracowuje model gospodarki odpadami już kilkadziesiąt lat, a z nas chcą zrobić wzorcowe poletko doświadczalne w przeciągu kilku. Rzecz w tym, że u nas 90% odpadów wymaga składowania a 10% to surowce wtórne, a na zachodzie jest ponoć dokładnie odwrotnie. Niedawno pisałem o kaucjonowaniu butelek typu PET w Niemczech oraz braku zainteresowania opakowaniami szklanymi w Polsce. Mamy głupich rządzących, sprzedajnych ministrów, sterowanych jak modele samochodzików, a rządzą w śmieciach przedstawiciele obcych firm. Kiedyś musimy zacząć się rządzić samodzielnie i mądrze.
KOMARY ATAKUJĄ
Komary, ćmy i inne latające stworzenia stały się zmorą wieczorów, kiedy przez otwarte okna wlatują ich chmary do naszych mieszkań. Walczyć z nimi trudno, bo na miejsce jednych zlatują się następne. Odkurzacze są dość skuteczne, bo można nimi wyłapać sporo uciążliwych owadów. Jednak nie załatwią problemu do końca. Cudowne środki oferowane przez handlowców są skuteczne tylko w reklamach. W rzeczywistości trzeba zamykać okna i gasić światło. A swoją drogą na ukąszenia bardzo dobry środek to Fenistil. Łagodzi świąd i przynosi ulgę. No cóż, jak przyjdzie jesień i zima to ten problem zniknie. Ale wówczas będziemy narzekać na co innego.
MILCZĄCY RADNI
Protokół nr XXX z sesji Rady Gminy z dnia 25 czerwca 2009r. w Zarszynie, stanowiący sprawozdanie z przebiegu obrad pozwala na ocenę aktywności poszczególnych radnych. Głos zabierają wielokrotnie radni z Odrzechowej, Bażanówki, Długiego i Zarszyna. Spraw jest sporo, więc aktywność przedstawicieli poszczególnych wsi nie jest zaskoczeniem. Gdyby nie lista obecności radnych na początku protokołu, można by przypuszczać, że naszej miejscowości nikt na sesji nie reprezentuje. Tymczasem nasi radni są obecni i pewnie z braku potrzeb i lokalnych problemów w Nowosielcach tylko się przysłuchują, jakie inni mają sprawy do załatwienia. To fakt, że w latach poprzednich zrobiono w naszej wsi sporo, ale nie jest prawdą, że nie mamy już żadnych problemów. Trzeba je tylko dostrzegać i o nich mówić.
W NOWOSIELCACH JEST SPOKÓJ
Sporo ciekawych tematów znalazłoby się do omówienia na zebraniu wiejskim, jak np. sprawy opłat za miejsca na cmentarzach, budowa kaplicy lub chociażby zakończenie i rozliczenie prac przy budowie kanalizacji. Sporo osób wpłaciło darowizny na rzecz Urzędu Gminy w Zarszynie, ale żadnych rozliczeń z tego tytułu nikt nie przedstawił. W chwili gdy okazało się, że współfinansowanie takich inwestycji jak kanalizacje wsi nie ma uzasadnienia w prawie, dopasowano “teorię do praktyki”. Ludzi na zebraniach pouczono, że składają się na tzw. przyłącza. Kalkulacji i sprawozdania finansowego z tego etapu robót nie ujawniono. A miało być tak przejrzyście. Inne wioski naszej gminy mają znacznie rozsądniejszych mieszkańców. Zgromadzone pieniądze trzymają na koncie do czasu, aż rozpocznie się inwestycja na terenie ich miejscowości. U nas tak paliły w kieszeń, że ledwie je zdążyli działacze dowieźć do gminnej kasy, przekazując w okresie, gdy nie było jeszcze dokumentacji projektowej dla inwestycji w Nowosielcach, a kanalizacja w gminie ledwie ruszała z miejsca. W poprzednich latach słyszało się opinie, że zebrania wiejskie są rzadko zwoływane, brakuje informacji o działalności rady gminy. Obecnie nie widać jakiejkolwiek poprawy
KTÓRĘDY DO CISNEJ?
Dawniej drogi oznakowane były zgodnie z regułą kierunku do najbliższego i większego miasta. W Sanoku były drogowskazy Na Krosno, Lesko czy Przemyśl. Jeżeli po drodze był jakiś istotny zjazd, to takowa tablica informacyjna była ustawiana. Dzisiaj kierowcy się gubią, pytają przechodniów i na radio CB, jak dojechać do Ustrzyk, Leska czy Wetliny. Na drogowskazach powypisywane są nazwy miejscowości, gdzie kończy się droga. Jadąc wiec do Leska lub Ustrzyk Dolnych kierowcy z Polski nie zawsze wiedzą, że trzeba kierować się na Krościenko. Jak by nie patrzeć do tej maleńkiej miejscowości trafiają w większości miejscowi “handlarze” i ci, którzy korzystają z tranzytu. Nie ma w oznakowaniu dróg praktycznej logiki, tylko urzędnicze racje. Trudno zgadnąć, ilu miejscowych kierowców wie, gdzie jest Zator. Drugi koniec drogi krajowej nr 28 rozpoczynającej się w tej miejscowości kończy się w maleńkiej, chociaż bardziej znanej, bo granicznej Medyce.
TVN IGNORUJE HISTORIĘ
Sobotnie główne wydania serwisów informacyjnych komercyjnych stacji niezbyt przywiązywały wagę do uroczystości w kraju. W Polsacie ważniejsze okazały się atak na bazę NATO w Kabulu, wizyta premiera w Afganistanie, przepychanka o nominacje generalskie i koncert Madonny. Stacja wysnuła nawet teorię, iż dzień Wojska Polskiego bez skandalu jest dniem straconym. TVN wprawdzie swój serwis rozpoczęła od Święta Wojska Polskiego, to jednak akcent położony został na osobę premiera obiecującego żołnierzom nowy sprzęt. Nie zabrakło migawek z uroczystości maryjnych na Jasnej Górze i w Ludźmierzu, ale dopiero po informacjach o koncercie Madonny, którego wówczas jeszcze nie było. Zgoła inaczej sobotni dzień przedstawiały “Wiadomości” TVP. Serwis rozpoczęto wspomnieniem Cudu nad Wisłą i uroczystościami wojskowymi w Warszawie z udziałem prezydenta. W dalszej kolejności były: informacje o wizycie premiera w Afganistanie i zamachu na siedzibę NATO. “Wiadomości” nie tylko nie przeoczyły uroczystości na Jasnej Górze, ale i płynącego z niej przesłania o chrześcijańskim obowiązku obrony prawa naturalnego. Marcin Austyn Nasz Dziennik
ZAPOMNIANY DOWÓDCA
Latem 1920 roku, w obliczu zagrożenia Ojczyzny, wszystkie stronnictwa polityczne zawarły porozumienie i utworzyły rząd jedności narodowej z przywódcą ludowym Wincentym Witosem na czele. Powołano Radę Obrony Państwa jako najwyższą władzę państwową na czas wojny. A tymczasem sytuacja na froncie stawała się coraz bardziej krytyczna. 14 lipca wycofano się z Wilna, Baranowicz i Nowogródka, 20 lipca nasze wojska opuściły Grodno, 3 sierpnia Łomżę, a 4 sierpnia Ostrołękę. Na ratunek Rada Obrony Państwa, uwzględniając sugestię marszałka Francji Ferdinanda Focha, wezwała do powrotu do kraju szefa polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, gen. Tadeusza Rozwadowskiego, którego Józef Piłsudski wysłał nad Sekwanę obawiając się rosnącej popularności tego wybitnego generała. Gen. Tadeusz Rozwadowski, człowiek o wielkiej kulturze osobistej i głębokiej wierze, był urodzonym żołnierzem: zdecydowany, energiczny, szybko podejmujący decyzje. Spośród wszystkich oficerów biorących udział w wojnie 1920 roku miał najwyższy stopień wojskowy. Jako prymus ukończył Akademię Techniczną, a następnie elitarną Wyższą Szkołę Wojenną w Wiedniu. W czasie I wojny światowej, służąc w wojsku austriackim w stopniu generała, zdobył na froncie duże doświadczenie praktyczne w dowodzeniu wielkimi jednostkami taktycznymi. Pod względem posiadania kwalifikacji wojskowych oraz znajomości sztuki wojennej nie ustępował słynnemu gen. Maximowi Weygandowi, szefowi sztabu zwycięskich wojsk francuskich, nie mówiąc już o Józefie Piłsudskim, który nie przeszedł żadnego wyszkolenia wojskowego i był tylko zdolnym amatorem samoukiem. Wraz z przybyciem gen. Tadeusza Rozwadowskiego do Warszawy i objęciem przez niego funkcji szefa Sztabu Generalnego, ogarnął wszystkich bojowy zapał i wola walki, ponieważ potrafił on wpłynąć na innych – wierzył w zwycięstwo i wiedział, jak je osiągnąć. Najważniejszym
NIE ŁAM OBU NÓG
Jak podało radio RMF FM w wewnętrznych przepisach NFZ zarządziło, że w przypadku złamania obu nóg płaci szpitalowi za zaopatrzenie tylko jednej. Druga generalnie ich nie interesuje. Z rękami jest podobnie. Nadmiarowe kończyny trzeba będzie chyba leczyć na własny rachunek. Niestety nie ma widoków na wyleczenie z głupoty naszych decydentów z Ministerstwa Zdrowia.
ZA DWA PETY KUPISZ PIWO
Pozorna walka ze śmieciami w Polsce zmierza jedynie do coraz większego obciążania obywateli kolejnymi opłatami i karami za jakieś wymyślone sankcje. Komu będzie się chciało zbierać śmieci, jeżeli nikt tego nie docenia, nikt za to nie płaci. Dla nas butelki PET to istne przekleństwo. Leżą one po rowach, przy drogach i pomiędzy budynkami. Nieopłacalne jest zagospodarowanie ich w detalu. Gdyby taki przykładowy Kowalski miał tych butelek kilka Tirów, to może znalazłby jakiegoś odbiorcę. Ilości powstałe jako odpady w gospodarstwie domowym trzeba wynosić do pojemników. W Niemczech butelka PET z wodą mineralną jest kaucjonowana. Kupując taką wodę klient płaci za butelkę 0,25 euro, co w przeliczeniu na naszą walutę daje około 1 złotego. Pustą butelkę zwraca się do sklepu i otrzymuje zwrot kaucji. Można? Oczywiście, że można. Ale nie w Polsce. Biurokracja w naszym kraju rozdęła wszystko co dotyczy życia publicznego. Jeżeli nie powstanie ustawa o zbieraniu butelek PET sytuacja nie będzie rozwiązana. Do tej ustawy kilka ministerstw będzie zobowiązane do wydania rozporządzeń. Zmianie będzie musiało uleć kilkanaście już obowiązujących aktów prawnych. Przy urzędach powstaną kolejne referaty i wydziały, do których trzeba będzie zatrudnić kolejnych “fachowców”. Opakowania szklane nikogo nie interesują dla powtórnego wykorzystania. Interes robią huty, produkujące pełną parą coraz większe ilości tych opakowań. A żeby było jasne huty te transferują przeważnie kapitał za granicę, a za dziesiątki tysięcy metrów sześciennych rosyjskiego gazu potrzebnego do wytopienia szkła i tak zapłaci klient detaliczny w sklepie. Później wyciągną od niego kasę zakłady gospodarki komunalnej, no bo przecież będą to sprzątać. Stłuczka do