INNE FAKTY

Zaprzyjaźniony z naszym portalem sanocki portal faktysanok.pl wymienił z nami link. Portal ten pisze o sprawach regionu sanockiego, poruszając wiele tematów, o których boją się pisać inni. Z naszej strony można przejść na ten portal korzystając z linku na dole lewej kolumny. Faktysanok powstał niedawno i rozwija się dynamicznie dla potrzeb powiatu i miasta Sanoka. Dziękujemy – pozdrawiamy.

“W TELEWIZJI MÓWILI….”

Współczesne media są kierowane przez ludzi odbiegających od wzorców kreowanych przez cywilizację łacińską. Dzisiaj przekaz medialny tworzy się na zamówienie i dla określonego celu. Dziennikarze zamienili się w najemników, piszących na określone tematy. W docierających do ludzi informacjach przeważa zło, brutalność, przemoc i tolerowanie wszelkich patologii. Z jednej strony słychać kłamliwą troskę o dzieci, a z drugiej strony czyni się wszystko, aby niszczyć rodziny, promować zboczenia seksualne, szerzyć w internecie i TV treści szkodliwe dla młodego pokolenia. Mówi się o dbałości o dobre i rzetelne wychowanie młodego pokolenia, wprowadza nowe programy edukacyjne, gdy tymczasem robi się na odwrót – poziom nauki jest systematycznie zaniżany, dzieciom wpaja się, że mogą występować przeciw własnym rodzicom, a ich swoboda jest wręcz nieograniczona. Światowe konferencje na temat zdrowia i ochrony życia zajmują się przeważnie zabijaniem dzieci nienarodzonych pod osłoną fałszywej troski o prawa kobiet. Nie nazywa się rzeczy po imieniu, tylko kamufluje pod zmyślnymi szyldami wszelkie krętactwa. Przedłużenie wieku emerytalnego jest w rzeczywistości pozbawieniem należnych prawa emerytalnych ludzi, którzy na swoje przywileje ciężko pracowali. Ludzkość jest manipulowana w sposób ewidentny i natarczywy. Są społeczności, które nie tolerują we własnych domach odbiorników telewizyjnych w trosce o prawidłowe wychowanie młodego pokolenia. W tych samych nacjach promuje się rodziny wielodzietne i tradycje narodowe. Zmanipulowane społeczeństwo jest sterowane niczym roboty, opiera się tylko na tym, co usłyszało w telewizji i radio, przyjmując wszystko za prawdę medialną, chociażby miało do czynienia z niewyobrażalnym kłamstwem.

MEDIALNE MOLESTOWANIE

Nie ma dnia ani godziny, aby w którymś ze światowych mediów nie wracano do tematu faktycznych lub rzekomych nadużyć seksualnych w Kościele. Do tego chóru włączają się też niektóre media w Polsce kontrolowane przez to samo środowisko, które wydaje tygodnik “Der Spiegel” w Niemczech czy dziennik “New York Times” w Stanach Zjednoczonych. Ale dla nikogo, kto poważnie podchodzi do problemu zła i grzechu, tego typu media nie mogą być ani konfesjonałem, ani trybunałem. Media lewicowo-liberalne nie mogą być konfesjonałem, ponieważ wcale nie chodzi im o uzdrowienie moralne tych, którzy upadli, lecz o to, by po wielokroć przeżuwać zło, wręcz się nim delektując. Nie są też trybunałem, który byłby obiektywny i potrafił wysłuchać wielu stron. O tym, że obiektywizm tych mediów można między bajki włożyć, świadczy sprawa jednego z reżyserów oskarżonego o gwałt na nieletniej, którego te same środowiska medialne i artystyczne natychmiast, i to całkiem niedawno, wzięły w obronę, podając tysiące argumentów łagodzących czy wręcz uniewinniających. Dla środowisk tych nie ma też większego znaczenia, że szereg oskarżeń wysuwanych pod adresem duchownych katolickich jest naciąganych lub wręcz nieprawdziwych, że w porównaniu z innymi środowiskami winnymi nadużyć seksualnych jest to znikomy procent (w Niemczech w ciągu ostatnich 15 lat 0,045 proc.); że sporo spraw zostało wyjaśnionych; że sam Papież zabrał głos w tych kwestiach, potępiając zło i jednoznacznie nazywając je po imieniu (“List pasterski do katolików irlandzkich”). W ich mniemaniu to bez znaczenia. A nawet przeciwnie, to okazja do wzmożenia ataków, gdyż wychodzą z założenia, że qui s’excuse, s’accuse (kto przeprasza, ten

WYPRAWA PO CHLEB

Młode pokolenie nie pamięta już sklepu nr 10 Gminnej Spółdzielni z Zarszyna, znajdujacego się nieopodal szkoły podstawowej. Jest to dzisiaj pusty budynek, będący pomnikiem przegranej walki ze sklepami samoobsługowymi. Wcześniej sklepy zarządzane przez GS konkurowały z prywatnymi sklepikami, które na początku lat 90-tych zaczęły się pojawiać w naszym krajobrazie. Przed 1990 rokiem w Nowosielcach były jedynie dwa sklepy. Jeden stał naprzeciwko stacji kolejowej, a drugi to była właśnie “gsowska 10”. Można tu było kupić cukier na wagę, porcjowany do szarych papierowych toreb. Masło dostarczane w dużych kostkach ekspedientki kroiły nożami i również ważyły na uchylnych wagach. Dało się tu kupić także wiadra ocynkowane, łańcuchy i gwoździe. W oczekiwaniu na dostawę chleba w zatłoczonym sklepie uprawiało się politykę i plotkowało. Co bardziej niecierpliwi zamawiali sobie piwo rozlewane w Zarszynie w butelkach identycznych, jakie stosowano do rozlewania oranżady. Ekspedientki były niczym królowe w pasiece. Od nich zależało co dostaniemy i czy w ogóle coś dostaniemy. Ożywienie się zaczynało, gdy przyjeżdżał samochód dostawczy. Należało zrobić przejście wszechmogącym dostawcom oraz cierpliwie czekać na przyjęcie towaru. Bywało i tak, że chleb dostarczano konnym wozem przypominający trochę budy kolonizatorów wyjeżdżających na dziki zachód. Wyjście po chleb zajmowało czasem 2-3 godziny. Nie było łatwo, ale życie toczyło się swoim rytmem. Nikt wówczas nie słyszał o Balcerowiczu, podatku VAT i kasach fiskalnych. Rachunek był liczony ręcznie “w słupku” na kawałku papieru, który też nie był marnowany, gdyż kolejny klient miał w ten papier zawijane masło lub smalec. Butelka z wódki kosztowała na skupie 1 zł i można było

HANDEL NA PEŁNYCH OBROTACH

W nowosieleckich Delikatesach Centrum przed świętami ruch jak w ulu. Klienci praktycznie nie odchodzą od kasy. Dziewczyny są już mocno zmęczone i marzą tylko kiedy przyjdzie godzina 17 i będzie można przystąpić do zamknięcia sklepu. Wielkanocna niedziela jest na szczęście dniem wolnym od pracy. Właściciele sklepu zadbali o bardzo dobre zaopatrzenie i pełny asortyment towarów. I o dziwo wcale nie było tak popularnych skoków cenowych przed samymi świętami, jak to robią niektóre placówki handlowe. Zauważyć się dało sporo klientów spoza Nowosielec, a wśród nich liczne grupy strażaków.

STRAŻACKI PRZYCZÓŁEK

Dom Katechetyczny stojący koło Domu Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej ożywa raz w roku, w okresie Wielkanocnym. Jest on bazą dla strażaków Ochotniczej Straży Pożarnej trzymających wartę przy Grobie Pańskim w naszym Kościele. Święta mijają, a budynek spokojnie nabiera lat i posuwa się w swej starości. Pamiętają o nim jedynie bociany, którym komin posłużył do założenia gniazda. Tym razem przysłowie się nie sprawdziło, bo niełatwo przyszło, a łatwo poszło (wnet pójdzie… w ruinę). Pewnie nie jest on dziedzictwem kulturowym naszej wsi, ale stanowi zawsze jakiś majątek, którego poszanowanie byłoby wskazane. A już na pewno wykorzystanie w dobrym celu, na potrzeby mieszkańców stanowiłoby wyraz troski i mądrego gospodarowania. Na ten cel pewnie nie ma jeszcze napisanego programu w salonach rządzących komisarzy.

PISANKI – ŚWIĄTECZNY ZWYCZAJ

Pisanka to ogólna, zwyczajowa nazwa jaja (zwykle kurzego, ale także gęsiego czy kaczego) zdobionego różnymi technikami. Najstarsze pisanki pochodzą z terenów sumeryjskiej Mezopotamii. Zwyczaj malowania jajek znany był w czasach cesarstwa rzymskiego[potrzebne źródło]. Jeśli chodzi o ziemie polskie – najstarsze pisanki, pochodzące z końca X wieku, odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na opolskiej wyspie Ostrówek, gdzie odkryto pozostałości grodu słowiańskiego. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli lub ochry, które nadawały im brunatnoczerwoną barwę. W procesie chrystianizacji pisankę włączono do elementów symboliki wielkanocnej. Obecnie pisanki powszechnie wykonuje się przed Wielkanocą (pierwotnie – wśród Słowian – przed Jarym Świętem). Mają symbolizować rodzącą się do życia przyrodę, a w chrześcijaństwie dodatkowo nadzieję wynikającą z wiary w zmartwychwstanie Chrystusa. http://pl.wikipedia.org/

PORZĄDKI PRZY KRAJOWEJ

Zarządca drogi krajowej w ostatnich dniach wziął się za posprzątanie poboczy krajowej 28- ki. Przy drodze pokazały się dziesiatki czarnych worków, do których trafiły śmieci zalegające w rowach. Akcja ta bardzo korzystnie wpłynie na wizerunek naszego regionu. Nie mniej zalecane jest zachowanie czystości przez wszystkich, gdyż nie tram jest porządek, gdzie dużo sprzatajacych, ale mało brudzących.

NIEDOBRE BO POLSKIE

W Polsce mamy wprowadzane na rynek artykuły gorszej jakości, jeżeli chodzi o chemię gospodarczą i kosmetyki. Nie koniecznie dotyczy to całej branży, ale reguła się potwierdza. Przykład płynu do płukania tkanin. Zakupiony Lenor w Niemczech ma zapach o wielokrotnie większej intensywności, aniżeli kupowane w Polsce. Zwykły dezodorant zakupiony w Carefour we Francji potrafi utrzymać zapach przez cały dzień. Szampony tej samej marki zakupione w Niemczech są gęstsze i wydajniejsze od tych, produkowanych na nasz rynek. Powinna się tym zająć Państwowa Inspekcja Handlowa.

ASFALTU DO SYTA

Na jednej z dróg gminnych warstwa asfaltu jest pewnie grubości kilkudziesięciu centymetrów na dość sporym odcinku. A czemu nie, niech się to wszystko trzyma, a nie tak jak nasze autostrady. Po kilku latach kapitalne remonty i naprawy. Faktem jest, że droga ta jest w terenie mało zabudowanym i w większości stanowi dojazd do pól oraz jest szlakiem rekreacyjnym na letnie wypady rowerowe. Wypadałoby zrobić jednak, jakieś prawidłowe pobocze do takich asfaltów.