TO JEST TEN CUD?

Zadłużenie Skarbu Państwa na koniec stycznia wzrosło o 21 mld 195,7 mln zł, czyli o 3,4 proc. i wyniosło 652 mld 912,7 mln zł – podało w komunikacie Ministerstwo Finansów. Zadłużenie krajowe wyniosło 472 mld 260,5 mln zł, czyli wzrosło o 9 mld 316,3 mln zł (2,0 proc.) wobec grudnia. Zadłużenie zagraniczne natomiast w styczniu wyniosło 180 mld 652,2 mln zł, czyli wzrosło o 11 mld 879,3 mln zł (7,0 proc.) wobec grudnia. Zadłużenie Skarbu Państwa w PLN na koniec stycznia 2010 r. wyniosło 72,3 proc. całości zadłużenia wobec 73,3 proc. na koniec 2009 r. i 73,7 proc. na koniec 2008 r. – podał resort finansów w komunikacie. W przeliczeniu na jednego Polaka zadłużenie wynosi ok 16,8 tys. złotych. Na przestrzeni ostatnich 20 lat zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło ponad dwudziestokrotnie. W 1989 roku wynosiło ono 28,1 mld złotych, by już w połowie lat 90. osiągnąć poziom prawie 170 mld złotych. Na początku XXI wieku dług publiczny urósł do ponad 280 mld złotych, ale na koniec na koniec 2006 roku przekraczał już pół miliarda złotych. Zdaniem analityków kondycję finansów publicznych może pogorszyć większe od zakładanego przez rząd zadłużenie się samorządów. portal: wp.pl

STONKA ZŻERA NASZE ZIEMNIAKI

Jak co roku, stonka znów atakuje uprawy ziemniaków. Jest jej sporo i zauważalna jest duża liczba młodych larw. Jeżeli nie zastosuje się oprysków do likwidacji tych żarłoków, to z ziemniaków niewiele uda się zebrać. To, co nie zniszczy stonka zaatakują ślimaki, które ostrą i długą zimę zniosły nadzwyczaj dobrze. Jest ich coraz więcej i są jeszcze bardziej głodne niż w latach wcześniejszych. Czy służby rolne nie widzą problemu? Zajmują się często jakimiś pobocznymi tematami, zamiast zając się tą plagą. Są też Izby Rolnicze, którym ten temat nie powinien być obcy. Jeżeli nie wypowiemy tym stworzeniom prawdziwej wojny, to wkrótce będziemy mieć pustynię jeżeli chodzi o uprawy. Walka ta nie powinna tylko polegać na zapchaniu rynku przez jakieś cudowne preparaty, produkowane na komponentach gigantów przemysłu chemicznego. Tu musi być podjęta totalna batalia oparta na efektach badań laboratoryjnych, prowadzących do zagłady tej pełzającej zarazy.

JAK ZAWSZE UROCZYŚCIE

Organizowany 4 lipca festyn w Nowosielcach przez miejscową OSP, jak zawsze ma uroczystą oprawę. Widowiskowy przemarsz ze stadionu na plac przy Domu Ludowym przy akompaniamencie orkiestry, z pocztem sztandarowym i towarzystwie czirliderek to jedna z atrakcji. Od wczesnego popołudnia rozkręcać się będzie zabawa. Kto jak kto, ale strażacy potrafią organizować imprezy. Szczegóły na afiszu.

TO JEST GOSPODARNOŚĆ?

Jeden procent – na tak mikroskopijny zysk może liczyć z tytułu opłat koncesyjnych za eksploatację kopalin (w tym gazu łupkowego) państwo polskie w świetle obecnego ustawodawstwa. Nic dziwnego, że giganty paliowe chcą u nas wiercić. Rządowy projekt ustawy – prawo geologiczne i górnicze liberalizujący zasady wydobycia kopalin w Polsce ugrzązł w sejmowej podkomisji. Zdaniem Piotra Cybulskiego, posła PiS, dobrze się stało, bo powinien zostać odrzucony. W obowiązującym obecnie prawie przedsiębiorca musi uzyskać dwie koncesje, by móc eksploatować złoża kopalniane – koncesję na rozpoznanie (poszukiwanie surowców) oraz koncesję na wydobycie. W projekcie rządowym uzyskanie już pierwszej koncesji znacznie ułatwi przedsiębiorcom rozpoczęcie eksploatacji. – Według projektu wciąż pozostaje koncesja na rozpoznanie i koncesja na wydobycie, jednak koncesja na rozpoznanie złoża w projekcie prawa praktycznie daje gwarancje na wydobycie tego złoża, a to są dosyć głębokie zmiany. Koncesja na wydobycie będzie formalnością – mówi poseł PiS Piotr Cybulski z podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy. Zdaniem Przemysława Wiplera, byłego szefa Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii w Ministerstwie Gospodarki, grozi to po prostu rozdawnictwem polskich surowców bez zabezpieczenia odpowiednich zysków dla polskiego budżetu. Prace nad ustawą się przeciągają. – W toku prac nad projektem wyszło wiele wątpliwości i w tej chwili trudno wyrokować, jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia – tłumaczy członek tej samej podkomisji, poseł Bronisław Dutka (PSL). Jak wyjaśnia Cybulski, według projektu ustawy wójt, burmistrz czy prezydent będą wydawali tylko opinię przed wydaniem koncesji, podobnie minister gospodarki, a decyzję ostateczną o wydaniu koncesji podejmie minister środowiska. – Z opiniami ten, kto wydaje koncesje,

OBAJ SIĘ NIE NADAJĄ

Który z kandydatów na prazydenta jutro w środowej debacie obieca, że zlikwiduje kilkumiesięczne kolejki do lekarzy specjalistów. Może usłyszymy deklarację, że ceny paliwa spadną poniżej 4 zł, albo zatrzymane zostaną podwyżki cen energii elektrycznej i gazu. Spodziewać się można deklaracji, iż wybrany kandydat zmniejszy nasze zadłużenie wobec banków komercyjnych. A najprawdopodobniej usłyszymy obietnicę o gruszkach na wierzbie. I tu, jak obiecają tak zrobią.

GIGANTYCZNA CISZA

Igrzyska wyborcze trwają. Ostatnia walka na arenie koloseum TV w najbliższą środę. Naród będzie zgromadzony przed telewizorami oceniał, który kandydat wygrał, a który przegrał. Komu to potrzebne? Gdy tworzy się spektakle pod publikę, po to, aby zachować pozory demokracji, lepiej jest zaglądnąć do kuchni polskich afer i matactw. W komentarzach warto poczytać i odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu żaden ze sprawiedliwych temu nie zaprzeczy lub nie powie, że to kłamstwo.

DEJ BATA

Zapowiadana debata kandydatów na prezydenta wzbudza niemałe emocje. Emocje te głownie udzielają się sztabom wyborczym i dziennikarzom. Ich los bowiem zależy od ustaw medialnych i kierunku, w jakim potoczy się finansowanie mediów. Dla mediów publicznych może przyjść trudny okres po dobiciu haraczu zwanego abonamentem. Zyskać mogą media prywatne i komercyjne, które przejma cześć zadań rozbitych mediów publicznych. A wyborcom nie zostanie nawet skórka z kiełbasy wyborczej, bo tej ostatnio brakuje. Po wyborach wszystko wróci do normy. Debata będzie mdła i nijaka, chociaż niektórym będzie się wydawało, że jest rzeczowa, pełna emocji i napięcia.

KTÓREMU BLISKA BYŁA POLSKA?

Za tydzień jeden ze sztabów wyborczych będzie świętował zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Polacy poznają piątego już prezydenta od czasu przemian ustrojowych 1989 roku. Nie mieliśmy specjalnie szczęścia w obsadzaniu głowy państwa w tym okresie. Pierwszy z prezydentów – Wojciech Jaruzelski wciąż jest uważany za przedstawiciela epoki komunizmu w Europie. Nie rozliczony z decyzji, które zaważyły na losach narodu, głownie za wprowadzenie stanu wojennego. Lech Wałęsa prawdopodobnie od początku był postacią sterowaną przez UB. Jeżeli już ktokolwiek miał “kierować” strajkiem wskazano na niego. Na kanwie popularności wśród rodaków zaszedł do pałacu prezydenckiego. Nigdy nie zaprzeczył, że był agentem o pseudonimie Bolek, jedynie mówił, że ma prawomocny wyrok sadu lustracyjnego. Aleksander Kwaśniewski sprawował urząd przez dwie kadencje. Nikomu nie pomógł i czasami szkodził. Doceniły go ostatnio środowiska żydo-masońskie przyznając mu zaszczytne wyróżnienie za dobrą współpracę. Przeciętny Polak dostrzega go jako miłego i spokojnego Olka, którego wizerunek jest utożsamiany z sympatycznym kolegą partyjnym, kamratem do polityki i do kieliszka. Lech Kaczyński na pozór spokojny i zrównoważony, ale konsekwentny w polityce i nieco krnąbrny. Zagorzali byli zarówno jego przeciwnicy jak i zwolennicy. Realizował wytyczne polityki amerykańskich środowisk syjonistycznych. Wszyscy dotychczasowi prezydenci mieli w swych życiorysach okresy nie rozliczone. Każdy z nich reprezentuje środowisko związane z okrągłym stołem, a wiec to, które stworzyło układ pomiędzy starą i nową władzą, polegający na podzieleniu się polityką, majątkiem i wpływami. Który z nich reprezentował nurt mający autentycznie patriotyczny i narodowy charakter? Odpowiedź jest jedna. Żaden z nich. A jaki będzie kolejny prezydent? Tu też odpowiedź jest już znana.

POLACY PRZESYPIAJĄ REFORMY

W Paryżu na ulice wyszło około 2 mln demonstrantów niezadowolonych z planów reformy emerytalnej przygotowywanej przez ich rząd. Francuzom grozi praca do 62 roku życia, czyli o dwa lata dłużej. Tymczasem w Polsce są plany przesunięcia granicy wypłacania świadczeń emerytalnych o 5 lat (rząd to nazywa reforma emerytalną), czyli komu się uda znaleźć pracę i dożyć tego wieku będzie harował do 65 roku życia. I co? Nic. W telewizji Tomasz Lis rozmyje atmosferę w gronie podstawionych fachowców i po sprawie. Rozmiękczone przez pracodawców związki zawodowe (czyt. liderzy tych związków) cicho pomrukują, ale nie specjalnie są skłonne do wyjścia z poważniejszym protestem na ulice. Za niedługo ustawa zostanie przyjęta i nasz system emerytalny odetchnie na kilka lat, o ile dotrwa do czasu wypłaty przesuniętych w czasie emerytur.

POLITYCZNA TELETOMBOLA

Wybory kosztują niemało. Wybory to przywilej społeczeństw żyjących w demokratycznych państwach. Tymczasem druga tura wyborów prezydenckich stawia nas w sytuacji, która była już dawno znana i spreparowana. Mamy wybrać, nie mając praktycznie wyboru. Żaden z kandydatów nie różni się programowo od swego przeciwnika. Jeden uzupełnia drugiego i obaj pchają nas na taczkach historii w tym samym kierunku. Dla Polaków media kreują obraz walki wyborczej, która tak naprawdę nie istnieje. Rzucane są jakieś wymyślone i bzdurne w swej istocie różnice programowe pomiędzy obydwoma kandydatami. O ileż taniej byłoby zrobić show telewizyjne i dokonać losowania jednego z nich na stanowisko głowy państwa. W oprawie znanej z wielu gali organizowanych w stolicy można wybrać jednego z tych, którzy zostali namaszczeni w gabinetach ośrodków władzy. Przy okazji sprzedaż reklam zasiliłaby budżet telewizji publicznej. Zaoszczędzone miliony złotych mogliby otrzymać poszkodowani w powodzi, a samorządy rozpoczęłyby budowę zabezpieczeń powodziowych.