UPADŁ MUR BERLIŃSKI I NIE TYLKO

Dwudziesta rocznica połączenia NRD i RFN (młodszym czytelnikom rozwiniemy te skróty – Niemiecka Republika Demokratyczna i Republika Federalna Niemiec) jest okazją do świętowania kolejnego kroku w drodze ku normalności Europy. Podział naszego kontynentu na strefę wpływów Związku Radzieckiego oraz Ameryki i Anglii został zatwierdzony w Jałcie przez Winstona Churchila, Józefa Stalina oraz Franklina Dellano Rossevelta. Miało to miejsce jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej w Europie w dniach od 4 do 11 lutego 1945 roku. Polska została oddana w ramiona komunistycznej potęgi, która zagarnęła przy tym nasze ziemie wschodnie, granice Niemiec przesunięto do Odry i Nysy Łużyckiej. W Jałcie ustalono przesiedlenie Niemców z terenów obecnej zachodniej i północnej Polski, o co dzisiaj oskarża się nasz naród. Wielcy politycy rozkroili Niemcy na cztery strefy okupacyjne, ale już w kilka lat później pompowali miliony dolarów w rozwój tych regionów, które były pod protektoratem zachodnim. Tymczasem Polska od 1945 do 1989 roku była okupowana przez związek sowiecki i ten stan powszechnie uznawany był za prawidłowy. Powstała olbrzymia przepaść pomiędzy rozwijającym się zachodem, a zacofaną gospodarczo Europą wschodnią. Gdy po rozkuciu łańcuchów niewoli komunistycznej przez ludzi pracy polskich fabryk i stoczni zjednoczonych pod sztandarem Solidarności, Europa zaczęła się jednoczyć, na powierzchnię zaczęli wypływać politycy agenci, politycy przebierańcy i politycy zdrajcy. Zaczęto fetować olbrzymie święto. Pytam, z czego tu taka radość, skąd ten szowinistyczny szał? Przecież ci, co przejęli władzę od moskiewskich pacynek już wcześniej studiowali na zachodnich uczelniach, mieli dojścia do służb wydających paszporty. Po 1989 roku wykreowali się na wielkich demokratów i wyzwolicieli wschodnich narodów Europy. Dzisiaj pomiatają narodem, który tyle wniósł do dziedzictwa europejskiego. Zmusili ponad dwa miliony ludzi do emigracji zarobkowej, sprzedali wszystko co się nadawało do zbycia, nazywając to prywatyzacją. Dzisiaj nasz wolny naród nie ma się za co leczyć, nie ma przyszłości dla emerytów, a obsługa zadłużenia i deficyt budżetowy czynią z nas dziadów europy wschodniej. Politycy poczuwający się jako reprezentanci narodu polskiego, spieszą do Berlina na obchody i udają równych partnerów dla tych, których przodkowie sprzedali nas jak worek zepsutych kartofli. Za dwa dni będzie rocznica odzyskania niepodległości przez nasz kraj. Niechby ułamek tego entuzjazmu przebijał z dostępnych (nie naszych) mediów w tym dniu. Od kilku dni nie słychać nic, tylko informacje o upadku muru berlińskiego. Niestety można odnieść wrażenie, że upadł nie tylko mur berliński, ale upadła też polska racja stanu i poczucie narodowej godności. Pozostaje mieć nadzieję, że dotyczy to głównie mediów i nie obejmuje trzeźwo myślących Polaków.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *