WYŚCIG Z NERWAMI

5 sierpnia 2009 roku od godzin porannych Rzeszów przygotowywał się do przyjęcia kolejnego etapu kolarskiego wyścigu Tour de Pologne. Utrudnienia w ruchu spowodowane zamknięciem kilku głównych ulic wywołały wiele nerwowości wśród kierowców. Wprawdzie etap miał się zakończyć około godziny 17-tej, ale wielogodzinne zamknięcia ulic rozpoczęło się od wczesnych godzin porannych. Ciekawe pomysły padały na temat organizacji wyścigu  na częstotliwościach radiowych w paśmie CB. Okładane sążnistymi przekleństwami scenariusze wskazywały jako dobre miejsce robienia wyścigów np. lotnisko w Jasionce lub obrzeża miasta. Policja pilnowała porządku i kierowała ruchem do późnych godzin nocnych. I tu należy poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Otóż sam wjazd kolarzy do miasta i ceremonia zakończenia etapu mogłaby się zamknąć w ciągu trzech godzin. Ale najważniejsza jest otoczka wyścigu. Dziesiątki ton reklam, balonów, banerów i plansz. Wszystko to transportowane tirami wymaga miejsca i czasu na zmontowanie i zwinięcie. Ekipom pracującym przy tych czynnościach władza zapewnia bezpieczne warunki. Nieważne, że miasto się korkuje, kierowcy wyłażą ze skóry i złorzeczą na czym świat stoi. Władze miasta stoją po stronie organizatorów komercyjnej imprezy. Co z tego ma? Promocję! Rykną gromko klakierzy z ratusza. No i chyba nic więcej. Kilka hoteli w okolicy zgarnie zyski z full obsady, przewali się tłum ekip przez restauracje i bary i tak do następnego razu. Jutro sparaliżowany zostanie niewielki Strzyżów, który podsiadając jedną główną ulicę przelotową ma być miejscem startu kolejnego etapu do Krynicy. Powiało zatem wielkim show sportowym. Pewnie trzeba być jeszcze wdzięcznym organizatorom, że zechcieli zaszczycić Rzeszów swoją obecnością. Za kilka dni emocje opadną.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *