PAMIĘTAJMY NIE TYLKO DZISIAJ

Pamięć o tych, co odeszli powinna trwać wiecznie. Wspominamy naszych bliskich, którzy przeszli z tego świata do wieczności rok temu, pięć lat i jeszcze wcześniej. Pamiętamy o żołnierzach i tych, którzy walczyli o wolność naszej ojczyzny. Początek listopada to szczególny okres, kiedy stojąc nad mogiłami bliskich odświeżamy w pamięci czas, kiedy byli z nami, gdy wspólnie zasiadali z nami przy stole. Pamięć o nich powinna się przejawiać nie tylko tuzinami zniczy i donicami z rozkwitniętymi kwiatami. Trzeba jeszcze modlitwy za ich dusze. Wspomagajmy ich naszym “wieczne odpoczywanie….” a od czasu do czasu również w intencji mszalnej. Zbawienną rzeczą jest modlić się za zmarłych. A bodźcem do naszej szczególnej pamięci o naszych zmarłych, niech będzie motto zapisane na jedne z bram cmentarza – “Tu gdzie wy jesteście, my byliśmy, tu gdzie my jesteśmy, wy będziecie”

WASZE ULICE NASZE KAMIENICE

(-)Demkowicz doszukał się w przepisach, że takie oświadczenie musi być przez domniemanego spadkobiercę dostarczone sądowi osobiście albo musi je odebrać osobiście konsul polski poza granicami RP. Oświadczenie Cili Wilenberg do sądu dostarczył jej pełnomocnik, ona sama nie stawiła się przed sądem, choć – w świetle prawa – miała taki obowiązek. Sąd “klepnął” oświadczenie. Demkowicz do prokuratury wysłał kolejne zawiadomienie. Grzebiąc w dokumentach sprawy doszukał się oświadczenia izraelskiego sądu rabinackiego, że domniemani spadkobiercy właścicieli kamienicy w Przemyślu “zmienili swoje nazwisko w Izraelu w Goldberg na Ben Pazi w Izraelu w 1943 roku”. – Jak się znam na medycynie, to w 1943 roku nie było Izraela, był protektorat brytyjski – ironizuje doktor Demkowicz. – Sąd w postępowaniu spadkowym taki dokument zaakceptował, co obraża mnie i resztki mojej inteligencji. Dalsze poszukiwania dokumentów, nazwisk, powiązań ujawniały kolejne nieścisłości i budziły coraz większe przekonanie, że sąd pokpił sprawę. Bo w różnych dokumentach Cila jest Cillą, a Wilenberg czasem nazywa się Willenberg. I to był jeden z lżejszych zarzutów wobec prawidłowości postępowania spadkowego. Teraz już wszyscy lokatorzy kamienicy przy ul. Piłsudskiego podpisali się pod doniesieniem do prokuratury o tym, że nowi niby-właściciele z Izraela próbują wyłudzić prawa własności do nieruchomości. Przemyska Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę, bo nie doszukała się znamion przestępstwa. źródło Nowiny – czytaj cały artykuł

KONKURS W CENTRUM ROZSTRZYGNIĘTY

31 października przed delikatesami Centrum w Nowosielcach odbyło się zakończenie konkursu dla klientów tego sklepu, którzy wzięli w nim udział, wrzucając do urny podpisany paragon z zakupów. Obowiązkowy udział w trakcie losowania spowodował dość liczne zgromadzenie przed sklepem. Samo losowanie trwało niespełna 10 minut. Nagrody kolejno wylosowali – Grzegorz Borek (kuchenka mikrofalowa), Agata Niemczyk (telewizor) i Zofia Kowalczyk (pralka automatyczna). Wszyscy szczęśliwcy są mieszkańcami Nowosielec. Gratulujemy zdobywcom nagród i kierownictwu sklepu za zorganizowany konkurs.

INTERNET W GMINIE ZARSZYN

23 września Rada Gminy Zarszyn podjęła uchwałę o przystąpieniu do Stowarzyszenia Podkarpacka Sieć Szerokopasmowa z siedzibą w Rzeszowie. Szczytny cel tego stowarzyszenia to zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu w technologii WiFi na terenie niemal całego województwa podkarpackiego. W pierwszym rzędzie skorzystać mają na tym przedsięwzięciu jednostki samorządowe, których 100% ma otrzymać dostęp do szkieletu sieci internetowej. Dostęp będzie także możliwy przez gospodarstwa domowe. Prędkość deklarowana dla samorządowych jednostek administracyjnych to 1 MB/s, a dla indywidualnych odbiorów ma być zapewniona połowa tej prędkości, czyli 512 kB/s. Parametry te nie rzucają na kolana. Dla otworzenia i przeglądania stron internetowych oraz ściągnięcia poczty powinno wystarczyć. Dla działania telefonii internetowej niestety to nie będzie dobra prędkość. Jakość rozmów będzie marna. Czyżby znowu zachód pozbywał się niechcianych technologii i nadprodukcji przestarzałych urządzeń WiFi. Dzisiaj standardem są sieci powyżej 10 MB/s. Na dalekim wschodzie niektóre kraje już od dawna pokryły terytoria siecią internetowych punktów dostępowych. Oby nie okazało się, że jak projekt zostanie ukończony będzie przypominał starą zabawkę, którą nikt nie chce się bawić.

PREZES ZA DUŻO WIEDZIAŁ

Walerian Pańko urodził się w Turzym Polu, a pochowany jest w Jasionowie. 7 października 1991 roku na trasie szybkiego ruchu Warszawa-Katowice na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym wypadku samochodowym zginął urzędujący prezes Najwyższej Izby Kontroli prof. Walerian Pańko. Oficjalna wersja przyjęta w śledztwie i w wyroku sądu brzmiała, iż przyczyną wypadku była wina kierowcy, oficera BOR-u, którego samochód miał zaczepić tylnym kołem o krawężnik, co spowodowało, iż został wyrzucony na przeciwny pas jezdni, gdzie w jego tył uderzył jadący z przeciwka bmw. Kierowca rządowej lancii został skazany na trzy lata w zawieszeniu.. Tymczasem w blisko rok po tragicznym wypadku ukazał się wywiad w jednym z tygodników („Tajemnica. Rozmowa z Urszula Pańko, wdową po tragicznie zmarłym prezesie Najwyższej Izy Kontroli, Walerianie Pańko, tygodnik „TAK”, nr 27(32), 18 września 1992 ) z jedynym świadkiem, który przeżył wypadek, żoną prezesa NIK Urszulą Pańko. „Zawsze będę twierdzić – mówi w nim U. Pańko – że nie był to zwykły wypadek, a jadące BMW, które przecięło nasz samochód na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą wiaduktu.(…) Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym hukiem.” Dodajmy, iż śmierć prezesa NIK, jednego z najwyższych urzędników polskiego państwa nastąpiła na dwa dni przed planowanym wygłoszeniem przez

TAJEMNICZY OBIEKT PRZY II LO W SANOKU

Tuż przy wejściu do II LO w Sanoku przy ul. Mickiewicza znajduje się tajemniczy obiekt zlokalizowany na drzewie. Ma on kształt zbliżony do psiej budy, ale jakby nieco większy. Poza tym, ta dziwna lokalizacja. Aby było śmieszniej nie ma w tej budzie żadnych otworów. Trudno przypisać ten eksperyment budowlany do jakiegokolwiek celu. Pozostają jedynie domysły. Jest kilka hipotez na temat przydatności tej budowli. Jedna z nich głosi, że będą tam zamykani na odosobnienie niesforni uczniowie pobliskiej szkoły. Inna wersja mówi, że tu będą przechowywane pytania na egzaminy maturalne. Kolejna, bardzo prawdopodobna związana jest z przyjętym powszechnie przekonaniem, że głupota, gdyby miała skrzydła to zaczęłaby latać. I ten domek ma stanowić dla niej schronienie. Jeżeli czytelnicy znają inne przeznaczenie tej budki, prosimy o sygnały.

BADZIEWNE ŚWIETLÓWKI

Sanocki Intermarche oferuje klientom świetlówki kompaktowe o mocy 15W w cenie około 4,50 zł. Jest to totalny bubel. Świeci to po wkręceniu do oprawy słabiej niż żarówka z gwintem E14 do podświetlania blatu roboczego w maszynach do szycia. Ustalając odpowiednik tej świetlówki na zwykłe żarówki wolframowe powinniśmy dostać odpowiednik 75W mocy. Tymczasem stwierdzić można, że tradycyjna 15 watowa żarówka z drobnym gwintem jest znacznie jaśniejsza, niż produkt z “Trzech Muszkieterów”. Wniosek jest jeden. Nie polecamy tego produktu.

NIE O WIATRAKI TU CHODZI

Atmosfera wokół budowy siłowni wiatrowych w Strachocinie zaczyna się zagęszczać. W niedzielę 25 października odbyło się spotkanie z udziałem wielu znakomitych gości, którzy mieli okazję poinformować zebranych o aspektach takich inwestycji. Pomijając wszelkie argumenty oddziaływania na środowisko jest też brany pod uwagę inny wymiar tych przedsięwzięć. W sytuacji, gdy umowy dzierżawy gruntów mają charakter bardzo tendencyjny, zabezpieczający jedynie interes obcych inwestorów, poważnie traktuje się te inwestycje, jako metody zagarnięcia ziemi. Nie jest to argument bez pokrycia, patrząc na fakt, że ziemia w tym miejscu ma szczególną wartość. Na terenie Strachociny znajduje się największy podziemny naturalny zbiornik gazu ziemnego. Wprawdzie podaje się, że jest do niego gaz tłoczony z Rosji, ale czy tak jest w istocie? Gdyby nawet tak było, wartość takiego rezerwuaru gazu ma olbrzymie strategiczne znaczenie. Trudno go zniszczyć bezpośrednim działaniem z zewnątrz, a sama jego wielkość czyni go niepowtarzalnym dziełem natury. Prowadzone niedawno badania geofizyczne są potwierdzeniem, że ziemia ta nie jest tylko bezwartościowym gruntem w klasie od III do VI. Kto wejdzie w posiadanie wyników tych badań? Nawet jeżeli będzie to polska firma to i tak bezmyślni decydenci oddadzą je w obce posiadanie. Hektar ziemi w Holandii kosztuje nawet 60 000 euro. Nam się wmawia, że ziemia, szczególnie podkarpacka jest bezwartościowa. Dlaczego wciąż nie wykorzystujemy zasobów geotermalnych, których w Polsce jest tak wiele. Czy nasi prawnicy nie mogą przygotować umów dzierżawy, które będą stanowić zabezpieczenie rodzimej własności. Nie musimy wcale podpisywać umów przywiezionych przez obce firmy. Mamy tylu wykształconych rodaków, mieszkańców tego regionu, prawników, menadżerów – powierzmy

FOTORADARY JUŻ W SANOKU

Sanok dość długo nie posiadał stacjonarnych fotoradarów policyjnych. Od 26 października sytuacja się zmieniła, gdyż zainstalowane zostały dwa stanowiska na terenie miasta. Jedno z nich znajduje się na ul. Królowej Bony i będzie oczekiwać na jadących od strony Kauflandu w kierunku hali Arena. Jest tu jezdnia dwupasmowa o dopuszczalnej prędkości ruchu 50 km/h. Drugie stanowisko zlokalizowano na Dąbrówce tuż koło sklepu Mrówa, albo inaczej przed chińskim supermarketem. Ten będzie poskramiał jadących w kierunku Krosna i Brzozowa. Nie wykluczone, że po ustawieniu w nich nowoczesnego sprzętu będą mierzyć prędkość również na “odjeździe”. Pora zatem jak najszybciej wprowadzić te stanowiska do map fotoradarów i na nasze “twarde dyski”. Za niedługo będziemy mieć toto w Nowosielcach i przed Zarszynem. Przyjdzie się przyzwyczaić do faktu, że coraz więcej ograniczeń, szykan, wysepek, czarnych punktów, fotoradarów i nieoznakowanych patroli. Dobrze, że jeszcze nie strzelają do łamiących przepisy.

BĘDZIE MALOWANIE?

Pojawia się kolejna inwestycja na terenie wsi, tym razem chodzi o malowanie wewnątrz kościoła MB Nieustającej Pomocy. W ostatnią niedzielę, wierni usłyszeli na ten temat informację od proboszcza. Koszty są szacowane na ćwierć miliona złotych. Bliższych szczegółów na temat wykonawców, ofert i zakresu prac nie było. Faktem jest, że polichromia w naszej świątyni jest bardzo mocno zniszczona. Szkoda, że to, co było wcześniej na ścianach zostało bezpowrotnie stracone. Większa część postaci, jakie niegdyś zdobiły nawy boczne pochodziło spod pędzla artysty rodem z Sanoka Władysława Lisowskiego, autora wielu polichromii na terenie Podkarpacia. Efekty prac tego malarza można obecnie podziwiać po odnowieniu w kościele franciszkańskim w Sanoku. Prace malarskie wykonane w naszym kościele kilkadziesiąt lat temu nie były już tak kunsztowne, a kolorowe łaty na przeważającej powierzchni ścian nie wszystkim przypadły do gustu. Ten wątek będziemy śledzić, a informacje będą zamieszczane na bieżąco.