Europa zachodnia zaczyna pogrążać się w rolniczych protestach organizowanych na niespotykaną dotąd skalę. We Francji protesty rolników organizowane są na drogach i w miastach. Gnojowica leje się po budynkach rządowych, administracji lokalnej oraz po radiowozach. Producenci rolni mają już dość idiotycznej polityki Brukseli i urzędników, którzy nie mają często pojęcia o tym, co wprowadzają do przepisów regulujących zasady gospodarowania i hodowli zwierząt. Nie wystarczyło biurokratom wprowadzenie zamętu na bazie dwutlenku węgla. Kolejny gaz, który miał być zalążkiem kolejnych rewolucji żywieniowo- hodowlanych jest metan. Wiadomym jest, że niemal każdy łańcuch pokarmowy kończy się wydalaniem. Produkty rozkładu obornika oraz sama hodowla powodują uwalnianie do atmosfery metanu. I na tym właśnie budowana jest kolejna piramida absurdu. Parlament europejski pod wpływem spreparowanych danych, uchwalił przepisy o potrzebie ograniczenia ilości metanu trafiającego do atmosfery za przyczyną hodowanego bydła. Zachodnie media podawały informację o tym, że rolnikom zaczęto oferować środki poprawiające przemianę materii u hodowanych zwierząt. Efekt tych zaleceń był tragiczny. Zaczęły padać krowy mleczne, bydło rzeźne i prosiaki. Te co przeżyły, będą stanowić dla ludzi pokarm lub stanowić źródło produkcji mleka. Jakie efekty tych eksperymentów będą w przyszłości dzisiaj nikt nie wie. Okazać się może, że wzrośnie liczba przypadków raka żołądka, trzustki, wątroby lub jelita grubego. Szaleństwo zielonego ładu, redukcji gazów oraz perspektywa glifosatowej żywności z Ameryki Południowej na chwile obecną panoszy się na dobre.