W Sanoku właściciele i ajenci prowadzący stacje paliw nie mogą się nasycić zyskami ze sprzedaży paliw. Jeżeli tylko zapowiadany jest w mediach jakakolwiek pretekst do podwyżki cen oni windują je na maksymalny pułap już następnego ranka. Efekt jest taki, że w Sanoku ceny paliw są około 50 groszy droższe na litrze niż w Rzeszowie na niektórych stacjach. Plany budowy stacji paliw przy Kauflandzie są celowo blokowane, aby nie robić miejscowym biznesmenom konkurencji. Gdyby tutaj można było zatankować o 10-15 groszy taniej, apetyt miejscowych szejków dyktujących ceny zmalałby jak ból brzucha po rycynusie. W Rzeszowie za oszołomów zdzierających pieniądze z kierowców swego czasu wziął się prezydent Ferenc, u nas niestety władza się nie wychyli, no bo naraziłaby się i źle by wypadła na wspólnych bankietach samorządowo- finansowych.