Obok mnie stali zamaskowani osobnicy, ubrani na czarno, nie wiedzieliśmy, kto to jest. Zażądaliśmy ze sceny, żeby zdjęli maski, że nie chcemy takich obrazów, które mają być dla niemieckich mediów, że jakoby jacyś naziści pojawiają się na patriotycznej manifestacji. Otoczyliśmy ich i poprosiliśmy, żeby opuścili teren zgromadzenia, ale rzucili się do bójki, podkreślił.
opisuje Borowski, dodając, że w ruch ze strony zamaskowanych mężczyzn poszedł gaz łzawiący.
W końcu ich stamtąd przegnaliśmy, ale nie obyło się bez szarpaniny – uderzali w osoby ze zgromadzenia. Hipotetycznie oddaliśmy ich w ręce policji, która się zjawiła gdzieś na obrzeżach. Potem się okazało, że ci osobnicy byli z policjantami w najlepszej komitywie. Pokazywali się na obrzeżach naszej manifestacji już bez masek, ale zawsze w towarzystwie policjanta. Zakładamy, że była to policyjna prowokacja – pewnie chcieli za ich pomocą rozwiązać manifestację. Z pewnością policja w tym maczała palce – nie wywieźli ich, nie aresztowali. Mówię o tym, żeby dementować ewentualne informacje i przekłamujące obrazki z naszej manifestacji – to byli prowokatorzy.