alt

Z CZYM DO RIO?

Dobrze, że jeszcze mamy skoczków narciarskich i Justynę Kowalczyk w sportach zimowych, na pocieszenie sportowych ambicji. Mecz piłkarzy z Ukrainą na stadionie w Warszawie po raz kolejny odsłonił miernotę polskiego futbolu. Od czasu, jak otrzymaliśmy szansę zaistnienia na europejskiej scenie piłkarskiej, po przyznaniu prawa organizacji Euro, reprezentacja Polski nie dokonała ani jednego kroku w przód. Śmiało trzeba stwierdzić, że raczej się cofamy w poziomie naszej kadry. Pomieszało się trochę w głowach piłkarskich “gwiazd”, którym lepiej wychodzi granie w reklamach niż na stadionie. Umiejętności u nich mizerne, drużyna w sensie zgranego zespołu nie istnieje. Euro 2012 było okazją do podratowania wizerunku partii rządzącej i portfela szefów spółki zarządzającej budową stadionów. Milionowe premie, jakie skasowali lepiej było przeznaczyć na zmobilizowanie chłopaków z czwartej ligi, do gry w reprezentacji. Biało – czerwoni z taką grą nie mają czego szukać w najbliższym Mundialu na brazylijskiej ziemi. Skoro nie wyszli z grupy w ubiegłorocznej imprezie, z udziałem najlepszych europejskich reprezentacji, czego mają szukać wśród światowej czołówki. Dla biało-czerwonych każda grupa będzie grupą śmierci. Nie pomaga zmiana szefów PZPN, czarowanie w mediach, sponsoring Biedronki i Orange. Ci ludzie, którzy wychodzą na boisko jako reprezentanci Polski nie mają żadnej motywacji do gry. Oni są ustawieni grą w klubach, mają gaże, które zabezpieczają ich do emerytury, chaty na południu Europy i fury za kilkaset tysięcy złotych. Zabawa w reprezentację przypomina takie same podchody, jakie robi obecny rząd – rozmawia, czaruje, uśmiech się, przejada nasze pieniądze i przynosi wstyd. I jedni i drudzy byli obecni na stadionie.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *