KOTYLIONY TU NIC NIE ZNACZĄ

Odzyskanie niepodległości przez Polskę po 123 latach niewoli powinno być jednym z największych świąt państwowych w kraju. Czy tak jest w rzeczywistości? Sens świętowania czegoś jest wówczas, gdy wszyscy mają świadomość sukcesu, odniesionego zwycięstwa i doniosłości chwili. Dzisiaj próbuje się to święto zdyskredytować i obrzydzić Polakom, nadać mu rangę przepychanki, rozróby i awantury ulicznej. Salony obce polskiej racji stanu organizują kampanie i zbierają siły do wprowadzania zamętu oraz dezinformacji wśród normalnie myślącej społeczności. Określenie narodowy (nacjonalistyczny) przeważnie rysuje się w liberalnych mediach, jako szkodliwy i aspołeczny. Patriotyzm już dawno schowano do szuflady historii. W to miejsce wciąż wciska się ideały socjalistyczne i lewicowe, obce narodowym interesom, a w zamian podległe współczesnej międzynarodówce z siedzibą w Brukseli. Zwykli ludzie chcą spontanicznie wziąć udział w pochodzie, wiecu i manifestacji, usłyszeć o bohaterach narodowych, ludziach, którzy oddali życie i zdrowie dla wolnej Polski. Co z tej wolnej Polski dzisiaj mamy? Gospodarkę wysprzedaną w maksymalnie możliwy sposób obcym właścicielom, kilka milionów młodych Polaków poszukujących swojego miejsca i chleba na obczyźnie, zjełczałą demokrację na służbie partii politycznych i zniechęcony do wszystkiego naród, wciągany od czasu do czasu do beznadziejnej gry zwanej wyborami. Do tego dochodzi niebotyczne zadłużenie, zapaść systemu świadczeń społecznych oraz nieustanne polityczne jatki organizowane i nagłaśniane po to, aby stworzyć wrażenie walki politycznej, ścierania się dobra ze złem, a w rzeczywistości poróżnienia Polaków i stworzenia im wrażenia możliwości dokonywania wyborów. Dzisiaj tych wyborów jest coraz mniej. Kasty polityczne okupują stanowiska we władzach samorządowych, spółkach, ławach sejmowych i mediach. Układy są budowane na bazie ustaw, rozporządzeń i kodeksów. Utrzymaniu tego porządku ma służyć powoływanie coraz to nowych służ bezpieczeństwa, kontroli i inwigilacji. Wyburzenie tych układów wymagałoby benedyktyńskiej pracy i wielu lat żmudnej pracy. Rozwiązania typu radykalnego, opartego na prawdziwej grubej kresce nie wchodzą w rachubę, gdyż międzynarodowi strażnicy podnieśliby olbrzymie larum. Odchodzą powoli z tego świata projektanci polskiej rzeczywistości, wybudowanej na plecach ludzi pracy, ludzi „Solidarności”. I chociaż niektórzy jawnie mówili, że Polaków wręcz nienawidzą, wciąż się ich stawia za wzór, jako ikony polskich przemian ustrojowych i gospodarczych. Jeżeli wciąż będzie się wyśmiewać patriotyzm, walczyć z tymi ośrodkami, które są w stanie wspomóc wychowanie zdrowych i mądrze myślących pokoleń, to święto niepodległości będzie wkrótce wykreślone z kalendarza. Choćby nie wiadomo ile kotylionów pojawiło się na ulicy i jeszcze wiele odrestaurowanych taczanek przejechało przed trybuną honorową, kiedy padnie świadomość więzi narodowych, cofniemy się znowu o 123 lata wstecz od 1918 roku.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *