PAWLAKI I KARGULE

Modernizacja ewidencji gruntów w gminie Zarszyn realizowana etapowo przez starostwo powiatowe w Sanoku jest zadaniem porównywalnym co do zakresu z pracami scaleniowymi z lat 60 i 70-tych minionego wieku. Na bazie istniejących map ewidencyjnych gruntów wprowadzany jest w postaci cyfrowej zapis dla wszystkich punktów granicznych. Dla ułatwienia geodeci posługują się urządzeniami GPS o dokładności znacznie większej, aniżeli znane wszystkim nawigacje samochodowe. Tym sposobem Ministerstwo Obrony USA wniosło swój wkład w tworzenie numerycznych map zasadniczych naszej gminy. Czy jest to metoda doskonała? Zapewne są lepsze i dokładniejsze sposoby pomiarów geodezyjnych, ale dla realizacji takiego zakresu ta wydaje się najbardziej optymalna. Pomiary wykonywane innym sposobem byłyby wielokrotnie droższe. O wzroście opłat podatkowych po zmodernizowaniu operatów ewidencyjnych już kiedyś pisaliśmy. Wzrost podatków dla niektórych podatników był niemałym wstrząsem. Pojawiły się też w niemal każdej miejscowości spory graniczne między sąsiadami, gdy okazało się, że działka nagle ma inny przebieg granicy niż dotychczas był uznawany. Wyjaśnienia urzędników o niedokładnościach w dotychczasowych przebiegach granic nie zawsze trafiają do właścicieli gruntów. Obecna metoda rejestru i dokładność pomiarów sięga jednego metra kwadratowego, a do niedawna były zaokrąglane do 1/100 hektara (1 ara). Są znane przypadki, gdy budynek mieszkalny częściowo “wylądował” na działce sąsiedniej. Mapki geodezyjne sporządzane w minionym okresie często były naciągane i upraszczane, aby tylko zamknąć się dało bilans powierzchni działek. W jednym z przypadków granica według starostwa w Sanoku przebiega przez budynek mieszkalny, a wydział geodezji nie jest zainteresowany wyjaśnieniem sprawy, przyglądając się biernie eskalacji sąsiedzkiego sporu. Rzecz w tym, że budynek został wzniesiony 15 lat przed scaleniem gruntów w granicach zgodnych z planem realizacyjnym i ówczesnym podziałem. W czasie komasacji geodeci, zapewne słusznie postanowili wyprostować granicę, likwidując punkty pośrednie, ale nie zadając sobie trudu w korektę punktów skrajnych, co w efekcie przyniosło wcięcie się granicy w budynek mieszkalny. Dokumentacja graficzna z tamtego okresu była na tyle niedokładna, że przebieg granicy był w rzeczywistości i na mapie trudny do zdefiniowania. Urzędnikom starostwa na rękę jest skierowanie sprawy przez jedną ze stron do sądu, który wyręczy ich z konieczności podejmowania mediacji i likwidacji sporu. Tymczasem gra nierzadko idzie o wąskie miedze, skrawki działek lub wytyczone drogi lokalne. Mieszkańcy często przyjmują postawę niczym bohaterowie serialu “Sami swoi”. Na szczęście o broń i granaty dzisiaj już trudniej się postarać.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *