KIEDYŚ DZIECI UCZONO DZISIAJ SIĘ EDUKUJE

Był okres w historii naszej nowosieleckiej szkoły, gdy liczba uczniów przekraczała znacznie liczbę 160. System był wówczas ośmioklasowy bez zerówek. Dzieci uczyły się na dwie zmiany, zaczynając edukację od “Elementarza” Falskiego. Ławki starego typu z półką na tornister pod pochyłym blatem i otwór na kałamarz na środku. Lekcje WF-u odbywały się na podwórzu lub na korytarzu piętra szkolnego. Ubikacje znajdowały się na zewnątrz w “zabytkowym” już budynku stojącym pomiędzy dużą i małą szkołą, z wiecznym zapachem lizolu bijącym w nozdrza od samych drzwi. Mała szkoła wykorzystywana była jako mieszkanie służbowe dla rodziny nauczycielskiej i dopiero drugiej połowie lat 70-tych urządzono w jednym z pomieszczeń pracownię do zajęć praktyczno- technicznych. W dużej szkole mieszkały od zawsze dwie rodziny – Pana Dyrektora i Pani od geografii. I o dziwo miejsca było na tyle, aby szkołę mogły opuszczać kolejne roczniki młodzieży. Nikt nie protestował i nie użalał się, że mało miejsca, że warunki trudne. Liczyła się edukacja i atmosfera naszej podstawówki. Od czasu do czasu wracały marzenia o sali gimnastycznej lub większych pracowniach, ale nie były one paraliżujące dla szkolnego ładu. Powszechne były zajęcia pozalekcyjne w kółkach zainteresowań. Działały między innymi kółko matematyczne, przyrodnicze i geograficzne. Można było uczęszczać na zajęcia z harcerstwa lub zuchów. Okres świetności przeżywało przez pewien okres Szkolne Kółko Teatralne, którego sztandarowe przedstawienie “O dwóch takich, co ukradli księżyc” zdobywało nagrody na przeglądach szkolnych oraz było oklaskiwane na uroczystościach w domu ludowym. Opiekunką i animatorką całego zespołu była Pani Wanda Cymerman. Kiedyś już opisywaliśmy czyny społeczne dzieciaków – grabienie liści przy szkole, sprzątanie na wiosnę, opiekę nad ogródkiem szkolnym i wiele innych zajęć, z których przede wszystkim wypływała nauka, że dbałość o dobro wspólne, jakim była szkoła leży również w naszych młodych rękach. Wypada wspomnieć tutaj wieloletniego dyrektora szkoły Pana Stanisława Cichowskiego, który był prawdziwym gospodarzem tego obiektu, a jednocześnie uczył kolejne pokolenia matematyki. Z czasem sytuacja zaczęła się zmieniać. Szkoła dla nauczycieli stała się miejscem pracy, a dla dzieci obowiązkiem edukacyjnym. Wprowadzono wiele innowacji i przepisów. Nadawanie coraz większych uprawnień dzieciom i młodzieży przy jednoczesnym regulowaniu i udziwnianiu relacji uczeń – nauczyciel spowodowało, że mamy do czynienia z dwoma obozami: tych co się mają edukować i tymi, którzy mają edukować. Atmosfera dawnej “podstawówy” minęła bezpowrotnie.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *