Usługa dostępu do internetu w gminie Zarszyn dzisiaj nie jest już problemem. Na terenie gminy działają dwa podmioty świadczące radiowy dostęp do sieci oraz do gry włączyła się TP SA. Nasz krajowy potentat telekomunikacyjny wziął się za budowę linii kablowych do każdego domu w ramach likwidacji tzw. białych plam. Zapał z jakim ten niedawny monopolista przystąpił do inwestycji budził chwilami zdumienie. Okazuje się, że nie robił tego z miłości do klientów, tylko po to, aby ratować własną skórę. Telekomunikacja stanęła przed widmem zapłacenia wysokich kar za brak odpowiedniej infrastruktury technicznej na terenach, gdzie świadczyła usługi podstawowe. Wymogi takie postawiły instytucje unijne. Wybierając między zapłaceniem kary, a wybudowaniem sieci poszli w kierunku inwestycji. Założenie było takie, że wydając pieniądze lepiej stworzyć warunki dla potencjalnych klientów, niż wpakować kasę do unijnego budżetu w postaci kary. I tutaj zaczyna się problem. TP SA inwestuje w naszej gminie w technologię mocno już przestarzałą. Szkielet sieci oparty został na przyłączach miedzianych. Na takiej sieci, operator może świadczyć swoje usługi w technologiach ADSL i VDSL. Prędkość Internetu w technologiach ADSL i VDSL uzależniona jest bardzo znacząco od: długości kabla pomiędzy punktem dostępu (DSLAM), a urządzeniem abonenckim (routerem), jakości kabla, ilości wykorzystywanych par w kablu, szumów i zakłóceń w kablu miedzianym generowanych przez wykorzystywane pary miedziane, jakości i wieku kabla.
Na krótkich odcinkach linii abonenckich można mieć duże przepływności w kierunku downstream:
-
12 – 13 Mb/s na 1500 metrach
-
25 – 27 Mb/s na 1000 metrach
-
51 – 55 Mb/s na 300 metrach
Jak widać im dalej od DSLAM, tym mniejsze prędkości. Im więcej wykorzystanych par w kablu na trasie do abonenta, tym również prędkość będzie niższa.
Dla porównania w technologiach światłowodowych FTTH, prędkości są znacznie większe, oferujące przepływności 1,25 Gb/s, a odległości mogą wynosić nawet do 20km. Dzisiaj może te prędkości wydają się znacznie na wyrost, ale technologia nie stoi w miejscu i za kilka lat niektóre rejony Polski będą z tak szybkich sieci korzystać.
Firma Comp- Serwis z Milczy była zainteresowana wykonaniem sieci światłowodowej na terenie gminy Zarszyn. Możliwość wykorzystania środków unijnych z programu 8.4 na budowę sieci światłowodowej dawały olbrzymią szansę na stworzenie szybkiej i nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej. Warunkiem podstawowym było to, aby gmina znajdowała się na tzw. białej plamie w inwentaryzacjach, jakimi dysponował UKE oraz WWPE. Dziwnym trafem dwie kolejne inwentaryzacje nie wykazywały gminy Zarszyn jako ubogiej w infrastrukturę teletechniczną. Kiedy jednak TP SA zaczęła inwestować uciekając przed karami nasza gmina okazała się być szczęśliwcem, trafiając w objęcia monopolisty i jego miedzianej technologii. Tym sposobem szansa na szybki i nowoczesny internet została pogrzebana. Radość samorządu lokalnego oraz władz wojewódzkich jest nieco przedwczesna. Otrzymaliśmy wprawdzie prezent, ale zabawki, jakie nam pozostawiono są już bardzo przestarzałe. Taką sieć, jaką zrobiła TP SA powinniśmy mieć wykonaną 20 lat temu, gdy budowano w części wsi kanały pod kable telekomunikacyjne. W tamtym czasie firma z ulicy Daszyńskiego w Sanoku dostała kopa poprzez działania Telefoniki Wiejskiej, która zaczęła wieszać kable w kilku miejscowościach naszej gminy. Dzisiaj developerzy kokietują ludzi, organizują dni z TP SA, aby tylko złapać klienta i wepchnąć mu usługę. Jakimi argumentami mogą oni przekonać świadomych mieszkańców, skoro oferta ich nadal trąca myszką. Zamiast obiecywanych 20Mb/s oferują 6 Mb/s. Abonament jest wciąż nieodłącznym elementem opłat. Pobieranie opłaty za prezentację numeru (usługa CLIP) to już zupełne nieporozumienie. TP SA to wciąż biurokratyczny beton i choćby nie wiadomo ile uśmiechniętych gęb zachęcało z plakatów do korzystania z ich usług, trzeba stwierdzić z satysfakcją, że ludzie potrafią liczyć i analizować oferty.