BIEDRONIOFOBIA W SEJMIE

W sejmie jest wesoło, co widać i słychać. A wszystko to za sprawą działań na rzecz przeciwko wykluczeniom. Ci, co nie chcą być wykluczeniu muszą uważać, co mówią, gdyż tzw. gra półsłówek powoduje wybuchy śmiechu na sali sejmowej. Jeżeli śmieje się premier, jego najbliżsi współpracownicy i wielu innych, to coś musi być na rzeczy. Co to będzie, jak się unia dowie (pisze na portalu internetowym jakiś niesamowicie poprawny autor), że my się śmiejemy z tych, co nie chcą być wykluczeni, a raczej gloryfikowani, noszeni na rękach i zewsząd podziwiani za swoja odwagę i przyznanie się do tego, że są inni i różnią się od znacznej większości społeczeństwa. Dzisiaj tacy właśnie wspaniali, i uśmiechnięci ponad miarę osobnicy to nowy standard i trend w społeczeństwie. Patologią są normalne rodziny, posiadanie większej ilości dzieci i obciachowe bycie małżeństwem z wieloletnim stażem. Promowane są single oraz osobniki łączące się w tzw. jednobiegunowe pary. Ten sejmowy chichot to ostatnie oznaki normalności w społeczeństwie. Idiotyzmem jest to, że wszyscy prawie wiedzą, że odmienność, która za wszelką cenę chce akceptacji społecznej jest wciąż postrzegana jako zboczenie i dewiacja. Dlaczego więc nie można o tym głośno mówić? Dlaczego jest to niepoprawne? Czy społeczeństwo musi być karmione wzorcami skrajnymi typu: jedyny oficjalny odmieniec w naszym sejmie lub w drugim kierunku – narowisty dyrektor Międzynarodowego Funduszu Walutowego zapuszkowany na lotnisku pod zarzutami, które także nie przystoją porządnemu człowiekowi. Czy nie ma obecnie miejsca na normalność? Od pewnego czasu żyjemy w świecie, gdzie normami próbuje się uczynić polityczną i moralną patologię. Oby tylko nie powołano na tę okoliczność kolejnej sejmowej komisji do wyjaśniania, kto z posłów się śmiał, a który zachował właściwą dla sytuacji powagę. Poleciałoby wiele znamienitych głów.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *