GLOBALNE OCIEPLENIE CZY ZMOWA

Na początku grudnia odbędzie się w Kopenhadze tzw. szczyt klimatyczny. Do stolicy Danii przyjadą prezydenci i premierzy z ponad 100 państw świata, w tym z Polski. Mają obradować nad ociepleniem klimatu, by ustalić, ile pieniędzy przeznaczyć na walkę z tym zjawiskiem. Fakt, że do Kopenhagi przybędzie prezydent Barack Obama, wskazuje, że światowi przywódcy nadają temu spotkaniu wyjątkową rangę. Ocieplenie klimatu rzeczywiście zdarza się co jakiś czas, ale potem następuje ochłodzenie. Te cykle trwają czasami kilkadziesiąt, a nawet kilkaset lat! W sposób systematycznie naukowy problem ten jest badany zaledwie od początków XX wieku, a i to jedynie w niektórych państwach Europy oraz w USA. Nikt też naukowo nie udowodnił, od jakiego progu termicznego następuje ocieplenie klimatu na przełomie XX i XXI wieku. Co więcej, różne wpływowe kręgi usiłują doprowadzić do globalnego zastraszenia społeczeństw ociepleniem rzekomym bądź realnym. W tej manipulacji nie używa się innych określeń, np. że klimat staje się bardziej łagodny. Wydaje się, że to wszystko już było. Także w Polsce, gdzie w średniowieczu powszechnie uprawiano winogrona. Nawet Krzyżacy na Pomorzu zakładali winnice. Od XV wieku uprawa winorośli zaczęła się cofać coraz bardziej na południe, aż zniknęła zupełnie za Karpatami. Co się stało? Prawdopodobnie do XV wieku był w Polsce klimat cieplejszy niż obecnie, inaczej nie dałoby się uprawiać winogron! Wiadomo natomiast, że w XVI-XVII wieku klimat musiał się w Polsce ochłodzić, czego dowodem był całkowicie zamarznięty Bałtyk, przez który sunęły sanie kupców z Gdańska do Szwecji i z powrotem. W tamtych epokach widać też musiały występować globalne ocieplenia i ochłodzenia, tylko nie było takich przemądrzałych uczonych i przebiegłych polityków, którzy by ogłupiali ludzi. Może i ludzie mieli wówczas inną wiedzę i po prostu mówili: “ale w tym roku upalne lato” albo “ale łagodna” lub “ostra zima”. A dzisiaj? W wyniku globalnego ocieplenia miałyby wyginąć, żyjące za kręgiem polarnym, białe niedźwiedzie. Z ubolewaniem muszę oświadczyć, że jakoś mnie to nie wzrusza. Dokładnie tak mnie to martwi, jak fakt, że w Polsce liczba wilków nie wynosi już kilkadziesiąt tysięcy, jak przed wiekami, a jedynie od 380 do 590 sztuk. Taki biały miś jest sympatyczny tylko w telewizji. W rzeczywistości białe niedźwiedzie pożerają tysiące bezbronnych fok, rozszarpując je w okrutny sposób. I jakoś nie słychać, aby obrońcy fok, a także inni ekolodzy przejmowali się ich losem. Z punktu widzenia Polski ocieplenie, gdyby rzeczywiście miało nastąpić, byłoby dla nas korzystne, i to bardzo. Zdaniem niepoprawnych politycznie specjalistów, nastąpiłoby skrócenie tzw. sezonu grzewczego z 6-7 miesięcy w roku do 5-6 miesięcy, czyli aż o 20 procent. Zaoszczędzono by w ten sposób nawet miliardy złotych, ogromne ilości węgla, a także gazu i oleju opałowego. Zmniejszyłaby się również emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Ocieplenie przyniosłoby Polsce także znaczący wzrost produkcji rolnej: wydłużone zostałoby wypasanie stad, dla ludzi byłoby więcej warzyw, owoców i zbóż, a dla zwierząt – paszy. Ocieplenie klimatu w Polsce to w konsekwencji również ograniczenie ubierania się w ciężkie płaszcze, buty i swetry. Nawet zwierzęta w lesie lepiej przeżyłyby zimę łagodniejszą. Gdzież są więc te zagrożenia, którymi tak nas straszą? Dlaczego Komisja Europejska robi wodę z mózgu nie tylko Polakom? Jak wielkie interesy się za tym kryją? – bo nie ulega wątpliwości, że ktoś chce nas oszukać i dobrze na tym zarobić. Ziemia – przy niewielkim wsparciu człowieka – jest w stanie sama się uporać z globalnym ociepleniem – twierdzą naukowcy z Bristol University. Ziemia jest w stanie przetworzyć nawet połowę CO2 produkowanego przez naszą cywilizację. By zneutralizować negatywny wpływ dwutlenku węgla – jak twierdzą eksperci – natura potrzebuje jedynie drzew i oceanów. To obala twierdzenie, że wraz z rozwojem cywilizacji ilość dwutlenku węgla w atmosferze będzie się z roku na rok zwiększać. Radykalny wzrost poziomu CO2 przewidywały prognozy sprzed dekady. Ale nic takiego nie następuje; okazuje się, że wskaźnik ten pozostaje niemal na tym samym poziomie. Amerykański klimatolog Don Easterbrok, profesor na uniwersytecie Western Washington, na podstawie wieloletnich badań twierdzi, że w skali globalnej od 1998 roku następuje oziębienie, a średnie roczne temperatury z obserwowanych 680 miejsc na różnych kontynentach są minimalnie, ale jednak systematycznie niższe! Czy jego uwagi i innych sceptyków w kwestii globalnego ocieplenia będą wzięte pod uwagę na klimatycznym szczycie w Kopenhadze? Jeśli nie, będzie to kolejny dowód na to, że globalne ocieplenie może oznaczać globalne ogłupienie milionów ludzi, w tym Polaków. Jak to możliwe?

źródło: Józef Szaniawski nasz dziennik

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *